Wszystko, co istotne w tym starciu działo się po zmianie stron. Pierwsze trzy kwadranse upłynęły pod znakiem przewagi optycznej "rekordzistów", choć LKS wcale nie wywiesił białej "flagi", Przyjezdni obrali taktykę skupioną na niskim pressingu i szukaniu swoich szans strzeleckich po groźnych kontratakach i oskrzydlających akcjach, dlatego golkiper Rekordu II musiał kilka razy wykazać się swoimi umiejętnościami. Biało-Zieloni najbliższej bramkowego "łupu" byli po strzale Nikolasa Wróblewskiego. 21-letni napastnik "ostemplował" jednak jedynie aluminium bramki przyjezdnych. 

O ile w pierwszej połowie "rekordziści" nie potrafili swojej przewagi udokumentować w rezultacie, tak po przerwie czynili to z zaskakującą łatwością. W 49. minucie bielszczanie objęli prowadzenie, gdy z rzutu karnego, podyktowanego za faul na N.Wróblewskim, celnie przymierzył Bartosz Kowalczyk. Rezerwy Rekordu nie chciały jednak na tym poprzestać i poszły za ciosem. W 55. minucie precyzyjnym uderzeniem w tzw. długi róg bramkarza gości zaskoczył Konrad Formas. Nieco ponad 10 minut później gola kontaktowego strzelili goście, a dokładniej Wojciech Janosz, który głową ulokował piłkę "w sieci". Jak się jednak później okazało, była to bramka na miarę zredukowania rozmiarów porażki aniżeli nawiązania realnej walki o korzystny wynik.

Na to wszak nie pozwolili zawodnicy "dwójki" Rekordu, którzy zagrali wedle powiedzenia, iż najlepszą obroną jest atak. W 76. minucie po raz kolejny trafienie fetował Fornas, co podcięło "skrzydła" gościom. Bohaterem ostatnich minut spotkania był doświadczony Bartosz Woźniak, który w odstępie dwóch minut dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców.