- Mecz… poziomem godny finału. Duże tempo, intensywność gry, a na trybunach sporo osobistości. Na boisku, jak i poza nim, wielu klasowych zawodników - powiedział po meczu w rozmowie ze stroną klubową Dariusz Mrózek, szkoleniowiec bielskiej drużyny. 

 

Piłkarze Rekordu rywalizację z Rakowem II Częstochowa rozpoczęli nieudanie, wszak już w 2. minucie stracili bramkę. Pedro Viera piłkę w siatce umieścił po uderzeniu z dystansu. Bielszczanie odpowiedzieli za sprawą Marcina Wróbla, który golkipera Rakowa pokonał głową. Wynik 1:1 utrzymywał się aż do 65. minuty - wówczas gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie. Na to trafienie zespół Rekordu długo nie mógł właściwie zareagować, lecz gdy Tomasz Nowak w 84. minucie dał popis swoich umiejętności, wszystko się odwróciło.

 

 

Doświadczony piłkarz do remisu doprowadził strzałem z okolic 18. metra. Przyjezdni zwęszyli szansę na zwycięstwo i zaatakowali z większym animuszem. Efekt? Jeszcze dwie bramki zdobyte. Wpierw na 3:2 przymierzył Dawid Kasprzyk, natomiast końcowy rezultat ustalił Szczepan Mucha.