Niespodzianką w Suszcu pachniało tylko przez moment. W 72. minucie gospodarze doprowadzili bowiem do wyrównania. Krok za Spójnią byli od samego początku meczu. Pierwsza akcja gości przyniosła bowiem bramkę otwierającą wynik rywalizacji. Grzegorz Gomółka prostopadłym podaniem obsłużył Mateusza Bernata, ten w sytuacji sam na sam uderzył obok bramkarza. Tym samym przyjezdni zanotowali wymarzony start w trudnych warunkach. – Przed przerwą na boisku stała woda. Chcieliśmy w Suszcu pograć piłką, taki był przedmeczowy plan, który musieliśmy zmienić – klaruje Jarosław Zadylak, trener ekipy z Landeka.

Na wspomnianą stratę beskidzki zespół zareagował wręcz idealnie. Kilkadziesiąt sekund później Gomółka dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego, Szymon Kubica ubiegł bramkarza, ale uderzył w poprzeczkę, ze skuteczną dobitką pośpieszył Michał Czyż. Jak się później okazało ustalił wynik rywalizacji. Robert Pawlak nie wykorzystał bowiem niezłej okazji, a groźny strzał z dystansu Daniela Gurbisza obronił bramkarz Krupińskiego. – Mecz stał na bardzo przeciętnym poziomie, sytuacji bramkowych było mało. Po przerwie warunki poprawiły się, na boisku nie było już wody, ale jakość widowiska nie zmieniła się – podsumowuje nasz rozmówca.

Protokół meczowy poniżej.