Piłka nożna - IV liga
Motyka to za mało
Piotr Motyka zdobył dziś dla GKS-u Radziechowy-Wieprz dwie brami w meczu z Orłem Mokre. To jednak nie wystarczyło aby "Fiodory" sięgnęły po trzy "oczka".
- Pierwsza połowa zadecydowała o dzisiejszym spotkaniu. Nie ukrywam, że pierwsze 45. minut w naszym wykonaniu było słabe. Graliśmy bardzo niedokładnie, nic nam nie wychodziło. Zdecydowanie lepiej było po zmianie stron - mówi nam Maciej Mrowiec, szkoleniowiec GKS-u Radziechowy-Wieprz, który w dzisiejszym meczu z Orłem Mokre do szatni na przerwę schodził przegrywając. Popularne "Fiodory" bramkę straciły w 25. minucie, po zamieszaniu w polu karnym za sprawą Dawida Oszka. Co ciekawe, wówczas radziechowanie mogli już przegrywać. Wcześniej znakomicie w sytuacji sam na sam z napastnikiem poradził sobie Łukasz Byrtek.
Na drugą połowę wyszedł już całkowicie odmieniony GKS. GKS głodny gry i... bramek. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 50. minucie Piotr Motyka doprowadził do wyrównania uderzeniem z 17. metra. 10-minut później środkowy pomocnik przyjezdnych ustrzelił dwupaka. Tym razem wieńcząc akcję przeprowadzaną z braćmi Byrkami - Marcinem oraz Szymonem. Rozpędzeni goście prowadzenie chcieli podwyższyć, a okazji ku temu mieli multum. Dwukrotnie na pustą bramkę nie trafił Łukasz Błasiak, bliscy szczęścia byli również M.Byrtek i Michał Czernek, lecz z ich strzałami radził sobie bramkarz. Akcję meczową miał Motyka, ale jego uderzenie z 5. metrów trafiło w golkipera. Ostatecznie gola zdobył... Orzeł. Po faulu w polu karnym Mateusza Janika sędzia podyktował "jedenastkę", którą na gola zamienił Oszek.
Na drugą połowę wyszedł już całkowicie odmieniony GKS. GKS głodny gry i... bramek. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 50. minucie Piotr Motyka doprowadził do wyrównania uderzeniem z 17. metra. 10-minut później środkowy pomocnik przyjezdnych ustrzelił dwupaka. Tym razem wieńcząc akcję przeprowadzaną z braćmi Byrkami - Marcinem oraz Szymonem. Rozpędzeni goście prowadzenie chcieli podwyższyć, a okazji ku temu mieli multum. Dwukrotnie na pustą bramkę nie trafił Łukasz Błasiak, bliscy szczęścia byli również M.Byrtek i Michał Czernek, lecz z ich strzałami radził sobie bramkarz. Akcję meczową miał Motyka, ale jego uderzenie z 5. metrów trafiło w golkipera. Ostatecznie gola zdobył... Orzeł. Po faulu w polu karnym Mateusza Janika sędzia podyktował "jedenastkę", którą na gola zamienił Oszek.
Protokół meczowy poniżej.