- Pierwsza połowa zadecydowała o dzisiejszym spotkaniu. Nie ukrywam, że pierwsze 45. minut w naszym wykonaniu było słabe. Graliśmy bardzo niedokładnie, nic nam nie wychodziło. Zdecydowanie lepiej było po zmianie stron - mówi nam Maciej Mrowiec, szkoleniowiec GKS-u Radziechowy-Wieprz, który w dzisiejszym meczu z Orłem Mokre do szatni na przerwę schodził przegrywając. Popularne "Fiodory" bramkę straciły w 25. minucie, po zamieszaniu w polu karnym za sprawą Dawida Oszka. Co ciekawe, wówczas radziechowanie mogli już przegrywać. Wcześniej znakomicie w sytuacji sam na sam z napastnikiem poradził sobie Łukasz Byrtek

Na drugą połowę wyszedł już całkowicie odmieniony GKS. GKS głodny gry i... bramek. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 50. minucie Piotr Motyka doprowadził do wyrównania uderzeniem z 17. metra. 10-minut później środkowy pomocnik przyjezdnych ustrzelił dwupaka. Tym razem wieńcząc akcję przeprowadzaną z braćmi Byrkami - Marcinem oraz Szymonem. Rozpędzeni goście prowadzenie chcieli podwyższyć, a okazji ku temu mieli multum. Dwukrotnie na pustą bramkę nie trafił Łukasz Błasiak, bliscy szczęścia byli również M.Byrtek i Michał Czernek, lecz z ich strzałami radził sobie bramkarz. Akcję meczową miał Motyka, ale jego uderzenie z 5. metrów trafiło w golkipera. Ostatecznie gola zdobył... Orzeł. Po faulu w polu karnym Mateusza Janika sędzia podyktował "jedenastkę", którą na gola zamienił Oszek. 
 
Protokół meczowy poniżej.