Wielką niewiadomą była rola, jaką czechowicki MRKS po spadku z IV ligi odegra w bielskiej „okręgówce”. Z meczu na mecz zespół Michała Gazdy rozkręcał się. Zimę spędzi na podium.

MRKS Czechowice-Dziedzice rundę rozpoczął od remisu i porażki. Podopieczni Michała Gazdy w 3. kolejce mieli powody do satysfakcji. Wreszcie, można by rzec. Czechowiczanie pokonali Kuźnię Ustroń 3:2, odnieśli tym samym pierwsze zwycięstwo od 421 dni. Na trzy punkty kibice MRKS-u czekali od 26 maja 2012 roku! Wówczas ich pupile wygrali w Żorach z miejscowym KS-em 3:1. W 4. serii gier spadkowicz z IV ligi zremisował w Puńcowie, w kolejnej przegrał z Cukrownikiem. Później było już tylko lepiej. Po serii sześciu zwycięstw z rzędu drużyna z Czechowic wskoczyła do czołówki. Rozpędzony team trenera Gazdy w derbowym pojedynku zatrzymała dopiero ekipa z Bestwiny. W dwóch ostatnich jesiennych kolejkach MRKS zdobył tylko punkt, ale utrzymał miejsce na podium. Zespół, który w sezonie 2012/2013 w IV lidze zdobył dwa "oczka" i spadł z hukiem, odrodził się. Nowy trener, sporo zmian kadrowych, to wszystko przełożyło się na niezłą jesień w wykonaniu czechowiczan. mrks cz-dz O ocenę jesiennych zmagań poprosiliśmy trenera Michała Gazdę.

- Jak oceni pan postawę swojego zespołu podczas piłkarskiej jesieni? M.G.: Bardzo pozytywnie. W kilku meczach pogubiliśmy głupio punkty, mam na myśli spotkania z Chybiem i Żabnicą, ale nie ma sensu gdybać. Suma szczęścia w sporcie równa się zero. Z Pruchną, GKS-em czy Porąbką szczęście uśmiechnęło się do nas. Okres przygotowawczy był bardzo krótki. W optymalnym składzie pracowaliśmy tylko przez trzy tygodnie. Postawę chłopaków jesienią oceniam na „5+”.

- Pozytywne niespodzianki i rozczarowania rundy jesiennej „okręgówki”? M.G.: Wiele niespodzianek nie było. Ekipa GKS-u zasłużenie jest liderem. Końcówkę rundy miała nieco słabszą, ale punkty gromadziła. Nie przegrywała, a to też jest ważne. Duży plus dla Beskid Skoczów, który prezentował dobrą piłkę. Czołówka ligi jest bardzo wyrównana. W spotkaniach pomiędzy zespołami z „czuba” często decydowała jedna, dwie akcje.

O rozczarowaniach nie chciałbym zbyt wiele mówić, nie mnie to oceniać. Każdy klub ma swoje problemy. Na pewno zagadką jest postawa zespołu z Ciśca. Maksymilian po świetnym początku mocno spuścił z tonu. Nie wiem z jakich powodów.

- Co zapamiętamy z minionej części rozgrywek? M.G.: Na pewno zapamiętam zwycięstwo z Kuźnią Ustroń. Przegrywaliśmy 1:2, ale udało nam się odwrócić w końcówce losy meczu i wygrać 3:2. To było pierwsze zwycięstwo MRKS-u po 421 dniach bez wygranej w meczu o punkty. Cenny punkt wywieźliśmy także z konfrontacji z GKS-em. Wówczas wszyscy skazywali nas na pożarcie. Bardzo dobrze zagraliśmy z Beskidem Skoczów, to był mecz, którego stawką było podium. Na trybunach było sporo kibiców, nie zabrakło dopingu. Nie zapomnę także meczu w Puńcowie. Gra kompletnie nam się nie kleiła, to było dla mnie najdłuższe 90 minut w tej rundzie, do tego najsłabsze w naszym wykonaniu.

 

Okiem eksperta – Piotr Tymiński (były szkoleniowiec beskidzkich drużyn): – Sytuacja trochę odwrotna do zespołu z Ciśca. Po spadku czechowiczanie grali tak, jakby chcieli znaleźć się jeszcze o klasę niżej. Co marka, to jednak marka. Szybko sytuacja została opanowana, MRKS nabrał rozpędu i stracone punkty zaczął błyskawicznie odrabiać. Po serii kilku zwycięstw dopiero w końcówce czechowicka drużyna zwolniła tempo i to pokrzyżowało plany zbliżenia się do lidera rozgrywek.

 

MRKS Czechowice-Dziedzice – 3. miejsce, 29 punktów (8 zwycięstw, 5 remisów, 3 porażki), bilans u siebie: 5-2-1, bilans na wyjeździe: 3-3-2, stosunek bramkowy 29:19.