Toteż trener bielskiego mistrza IV ligi śląskiej, grupy 2 Marek Sokołowski dał dziś odpocząć sporej grupie zawodników, stanowiących na przestrzeni sezonu istotną rolę dla drużyny. - Dla kilku piłkarzy był to odpoczynek przed wtorkowym finałem pucharowym. Chcieliśmy też przekonać się, jak młodzież reaguje, gdy obok nie ma na boisku liderów - klaruje szkoleniowiec "dwójki" Podbeskidzia.

Bynajmniej nie znaczy to zarazem, że goście nie mierzyli dziś w Czańcu w podtrzymanie serii spotkań bez porażki, choć było to o wiele trudniejsze, aniżeli w wielu innych wiosennych potyczkach. - Za każdym razem chce się wygrać i dziś też chcieliśmy. Mecz pokazał jednak, że ciągle jest dużo pracy przed młodzieżą. Zdobywanie doświadczenia na swoich błędach jest wartościowe na przyszłość - tłumaczy Sokołowski.

Podbeskidzie II objęło w każdym razie prowadzenie w sobotnich derbach. W 21. minucie z okolic 18. metra z rzutu wolnego precyzyjnie nad murem złożonym z futbolistów LKS-u wcelował Mateusz Wypych. Ale riposta gospodarzy była natychmiastowa. Adam Jasek skapitulował po rykoszecie w następstwie uderzenia Filipa Handego. Decydujące trafienie miało miejsce w minucie 80.i stało się ono udziałem drużyny opuszczającej IV-ligowe szeregi z racji degradacji. Strzałem głową bramkarza bielszczan pokonał Samuel Colik. Remis byłby jednak wynikiem bardziej oddającym przebieg gry. Najlepszą okazję dla przyjezdnych zmarnował w sytuacji sam na sam Klaudiusz Jurek.