Na dobrej intensywności
We wtorkowe popołudnie Wisła Strumień prowadzona przez Krzysztofa Dybczyńskiego zmierzyła się z jego byłą drużyną, Czarnymi Jaworze.
- Duża intensywność towarzyszyło temu meczu. Dobrze się to oglądało, mimo iż padła tylko jedna bramka. Spotkanie było wyrównane, obie ekipy miały swoje sytuacje. Jestem bardzo zadowolony z tej konfrontacji - mówi trener Wisły, Krzysztof Dybczyński.
Premierowa odsłona spotkania przebiegła bez bramkowych łupów, jednak nie można powiedzieć, że nie działo się nic, jeśli chodzi o ofensywne próby zarówno Czarnych, jak i Wisły. W szeregach jaworzan w 20. minucie poprzeczkę "ostemplował" Artur Sawicki. Do siatki rywala trafił natomiast Dariusz Sierota, jednak arbiter gola nie uznał - spalony. Drużyna ze Strumienia również nie próżnowała w grze do przodu. Próbę Artura Miłego obronił golkiper Czarnych, a Łukaszowi Mozlerowi zabrakło minimalnie szczęścia po strzale z dystansu.
Po zmianie stron Czarnych ponownie zatrzymała poprzeczka. Tym razem po uderzeniu Adriana Malchara. Kibice doczekali się jednak trafienia, które zadecydowało o losach spotkania. Piotr Jeziorski w 80. minucie skorzystał na nieporozumieniu bramkarza i obrońcy Wisły i wpakował piłkę do pustej bramki. Wisła też miała w tej części swoje okazje. Dwukrotnie pomylił się jednak Miły.
- Zgodzę się z trenerem Dybczyńskim, mecz był na dużej intensywności. Fajna jednostka treningowa, niezły sprawdzian przed ligą. Dla nas to spotkanie stanowi duży pozytyw, ale nie popadamy w hurraoptymizm - ocenia Tomasz Wuwer, szkoleniowiec Czarnych.