Zadanie odniesienia zwycięstwa w konfrontacji z niedawnym III-ligowcem okazało się - mimo wszystko niespodziewanie - ponad obecne możliwości "Górali". W niedzielne wczesne popołudnie zaprezentowali się wyjątkowo kiepsko. Przegrali zasłużenie, a wynik końcowy to z ich perspektywy najmniejszy wymiar kary.

Gospodarze narzucili swoje warunki od pierwszego gwizdka sędziego Filipa Kaliszewskiego. Już w 3. minucie tylko refleks Konrada Forenca uratował bielszczan przy strzale Damiana Jaronia. W 17. minucie próbę podjął Kacper Sommerfeld, znów jednak bramkarz Podbeskidzia był górą. Tyle szczęścia goście nie mieli w 21. minucie - do odbitej futbolówki dopadł Nikodem Niski, by świetnym uderzeniem zza pola karnego pokonać Forenca. W 30. minucie powinno być 2:0, kiedy groźnym rajdem z paradą golkipera bielskiej drużyny popisał się Jakub Apolinarski. Na wyrównanie "Górale" bynajmniej nie zasługiwali, ale... właśnie przy stanie remisowym udali się na przerwę. Bramkarz Pogoni Dmytro Sydorenko sfaulował w "16" Pawła Tomczyka, który sprawiedliwość w tym przypadku wymierzył w doliczonym czasie.

O ile kibice Podbeskidzia mogli liczyć na przebudzenie swoich zawodników, tak szybko po powrocie ekip na murawę wtórnie towarzyszył im niepokój. W 57. minucie Pogoń krótko rozegrała stały fragment, a bezbłędna główka Karola Noiszewskiego zakończyła akcję. Za moment Forenca "zatrudnił" Kamil Odolak, co jasno wskazywało na to, że beniaminek ani myśli zwalniać tempo i oddawać inicjatywę. Podopieczni Krzysztofa Brede za to nie wykazywali się o dziwo żadnymi argumentami, aby przynajmniej ponownie wyrównać. W 78. minucie kolejne dziś przewinienie "cegłą" przypłacił Daniel Dziwniel. W przewadze gospodarze przypieczętowali w pełni zasłużoną wygraną - wzorcową kontrę sfinalizował w 83. minucie Dawid Dzięgielewski.