Trener Adam Nocoń od początku spotkania postanowił ku zaskoczeniu na Miłosza Kozaka, który ostatnimi czasy nie zbierał pozytywnych recenzji. Młody pomocnik jednak wykorzystał daną mu szansę i pokazał malkontentom, że mylili się co do jego osoby. Już w 7. minucie pięknym strzałem z woleja wyprowadził Podbeskidzie na korzystny wynik. Dominacja "Górali" nie ulegała wątpliwości, choć momentami w ich grze widoczna była niedokładność. Po pół godzinie gry mogło być 2:0. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Paweł Tomczyk, jednak w ostatniej chwili stoper Pogoni wybił mu piłkę. Wynik do końca pierwszej połowy nie uległ zmianie. 

"Górale" również i w drugiej części gry przeważali. To było to Podbeskidzie, które chce się oglądać. W grze bielszczan widoczna była wola walki oraz chęć zdobywania kolejnych bramek. Zostało to wynagrodzone w 66. minucie. Po zamieszaniu w polu karnym piłkę w siatce nieco przypadkowo umieścił Kamil Wiktorski. Gracze Podbeskidzia pomimo kilku niezłych sytuacji nie zdobyli więcej bramek i spotkanie ostatecznie zakończyło się ich kolejną pewną wygraną, znacząco poprawiającą położenie w tabeli, bo windujące bielski zespół do strefy środkowej stawki I-ligowej.