Pomimo upału intensywność meczu w pierwszych trzech kwadransach była spora, co było zasługą głównie piłkarzy BKS. Zanim jednak gospodarze “wyszli z szatni” musiało minąć trochę czasu, co mogło nieść za sobą konsekwencje. W 6. minucie arbiter podyktował rzut karny za faul Filipa Ziółkowskiego, jednak interwencja golkipera BKS-u, Jana Syca uchroniła bialską Stal przed stratą bramki. 

 

 

To podziałało mobilizująco na podopiecznych Juraja Dancika, którzy zaczęli grać znacznie odważniej w ofensywie. W wielu sytuacjach brakowało jednak wykończenia lub ostatniego podania. Bardzo ważna dla losów spotkania była także 24. minuta. Wówczas to Ryszard Borutko świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Remigiusza Tańskiego, który wychodził na czystą pozycję. Zawodnik BKS-u został nieprzepisowo zatrzymany przez zawodnika Piasta, a “wyrok” był oczywisty - czerwona kartka.

 

Od tego czasu bielszczanie rozpoczęli frontalny atak, lecz bialska Stal grzeszyła ogromną nieskutecznością. Miejscowi dopięli swego w 38. minucie, gdy piłkarz gości niefortunnie posłał piłkę do własnej bramki po wrzutce z rzutu rożnego R. Tańskiego. Był to jednak najniższy wymiar kary dla Piasta. Swoich prób nie wykorzystali m.in. Adrian Grabowski, Paweł Polański czy R. Tański. 

 

Trudy atmosferyczne odbiły się z kolei na drugiej połowie, gdzie tempo meczu znacznie opadło. Piłkarze BKS-u za wszelką cenę chcieli jednak “dobić” rywala. W 61. minucie efektowną indywidualną akcją popisał się Kamil Kuśmierczyk, który objechał bramkarza i wpakował piłkę do pustej bramki. Jak się okazało, to trafienie nie rozstrzygnęło losów potyczki. Piast ambitnie dążył do odrobienia strat, grając w “10”. Gol kontaktowy z 76. minuty nie wystarczył jednak, aby urwać punkty bialskiej Stali, która zapewniła sobie dzięki tej wygranej utrzymanie.