Sobotni sparing IV-ligowego GKS-u nie był pozytywny. Nie dość, że „Fiodory” poniosły wysoką porażkę, to jeszcze dwóch piłkarzy przypłaciło mecz w Jastrzębiu kontuzjami.

GKS Radziechowy olak Drugiej porażki podczas zimowych testów zespół z Radziechów doznał w konfrontacji z III-ligowym GKS-em Jastrzębie. Beskidzka drużyna przegrała aż 1:6, choć do 70. minuty GKS tracił do gospodarzy tylko jednego gola. – Mierzyliśmy się z naprawdę dobrym zespołem, który przewyższał nas pod względem piłkarskim i fizycznym – opowiada Maciej Mrowiec, szkoleniowiec radziechowian. – Po zmianach w naszym składzie rywale rozstrzelali się. U nas zrobił się bałagan na boisku. Pewne rzeczy szwankują i będziemy nad nimi pracować – dodaje w kontekście sobotniego test-meczu trener IV-ligowca.

W bieżącym tygodniu ekipa z Radziechów trenować będzie dziś, w środę oraz czwartek, mikrocykl zwieńczy sobotnią potyczką z „dwójką” Podbeskidzia. – O ile pogoda na to pozwoli, chcielibyśmy potrenować na trawiastym boisku w Wieprzu. Organizacja gry, przejście z ofensywy do obrony, szybkość i płynność rozgrywania akcji... Są elementy, które ciągle wymagają doskonalenia – uważa Mrowiec.

Na ten moment największym zmartwieniem szkoleniowca GKS-u są tak czy inaczej urazy, nie zaś forma zespołu. W sobotę przedwcześnie sparing w Jastrzębiu zakończyli Mateusz Janik, który zderzył się z golkiperem rywali oraz Marcin Byrtek, narzekający na ból w kolanie.