Niby podobnie, a jednak...
Duet skoczków WSS Wisła w Wiśle punktował w miarę regularnie podczas weekendowych konkursów Pucharu Świata w Oslo.
Obecność Piotra Żyły w finałowej serii żadnym zaskoczeniem nie jest. Wiślanin nie był jednak w stanie nawiązać równorzędnej walki z najlepszymi w stawce. Na 22. miejscu ukończył konkurs sobotni, w którym notował 122,5 m i 124 m. Nazajutrz poprawił się, ale próby na 120,5 m i 128 wystarczyły na 18. pozycję.
O ile w przypadku lidera beskidzkiej grupy skoczków można mówić o małym zawodzie, tak jego klubowy kolega Paweł Wąsek nie zawiódł. Dziś osiągał 120 m i 128,5 m, by łączną notę zgromadzić... identyczną, jak Żyła. Dzień wcześniej 22-latek wypadł jeszcze korzystniej. 123,5 m i 127,5 m zapewniło mu 14. miejsce.
Z Polaków podczas rywalizacji w Oslo lepiej poradził sobie tylko Kamil Stoch, sklasyfikowany odpowiednio na 11. i 15. lokacie. W kontekście zawodów rewanżowych nie można natomiast pominąć faktu, że na półmetku biało-czerwony reprezentant był... liderem. Tytułem bardziej statystycznego porządku odnotujmy, że skromny dorobek punktowy Pucharu Świata poprawił dziś Jakub Wolny. Zawodnik Klimczoka Bystra zajął miejsce 26., co wobec 47. z soboty może zwiastować formę zwyżkującą. Zbyt krótko, aby załapać się do finału zmagań skoczył za to Kacper Juroszek z wiślańskiego klubu.
Zwycięzcy weekendowych konkursów zaliczanych do cyklu Raw Air to Norwegowie - Marius Lindvik i Daniel Andre Tande. Po zsumowaniu wszystkich osiągnięć sukces końcowy stał się jednak udziałem Austriaka Stefana Krafta. Lokaty "naszych" - Żyły i Wąska - to 16. i 17. przy różnicy nieco ponad 20 "oczek" za 6 liczonych występów.