Nastroje w szeregach zespołu z Żywiecczyzny były po meczu dalekie od pozytywnych. Gospodarzom srogiej lekcji udzieliło Tempo Puńców, które zgodnie z przedmeczowymi rokowaniami dowiodło piłkarskiej wyższości. Wynik 6:0 na rzecz faworyta świadczy jednak o tym, że Metal przeciwstawić się nie był w stanie w żadnej mierze.

Jak przyznaje trener Robert Sołtysek, sam futbol to jedno. Największe rezerwy w rzeczonym starciu tkwiły w kwestiach wolicjonalnych. – Wynik jest dla nas bardzo zły i nie wziął się niestety znikąd. Z psychologicznego punktu widzenia to ogromna różnica przegrać 0:3 czy 1:3 w porównaniu do takiej klęski, jak 0:6 – zaznacza szkoleniowiec rozbitego Metalu. – Nie byliśmy walczącą drużyną. Spuściliśmy głowy w dół, odstając od przeciwnika pod względem ambicji i zaangażowania. Brakowało iskry w naszej grze, zwyczajnej złości po traconych golach. Trudno nie mieć pretensji o taką postawę – grzmi Sołtysek.
 



Futboliści z Węgierskiej Górki pozostali wobec porażki numer 3. w obecnym sezonie w gronie drużyn bezpośrednio zagrożonych degradacją z „okręgówki”. Okazję do rehabilitacji będą mieli bardzo szybko, wszak już jutro odrobią zaległość z inauguracyjnej serii gier. Co ciekawe, Metal zagra we wtorek 7 września o godzinie 17:00 z Błyskawicą Drogomyśl, która bilans meczów i punktów ma na ten moment identyczny, co reprezentant żywieckiego podokręgu. Biorąc pod uwagę różnicę potencjałów „na papierze” między wspomnianymi zespołami, tylko mentalny reset i maksymalne zaangażowanie może dopomóc gościom w osiągnięciu korzystnego rezultatu. – Piłkarsko pewnie od większości drużyn w tej lidze odstajemy i doskonale z tego sobie zdajemy sprawę. Tym bardziej musimy walczyć na całego, aby dotrzymywać kroku przeciwnikom – zauważa trener Sołtysek.