
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Nie karne, a samobój zdecydował
Jednen z ciekawszych meczów 6. kolejki Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej zapowiadał się w Milówce. Tam Podhalanka podejmowała Koszarawę.
Spotkanie w Milówce niemalże od samego początku trzymało w wielkim napięciu. Obie strony nastawiły się na ofensywną grę, czego owocem były liczne sytuacje bramkowe. W premierowej odsłonie meczu więcej ich miała Koszarawa, która zasłużenie prowadziła. W 25. minucie Piotr Pindel prostopadłym podaniem obsłużył Szymona Nowaka, który huknął w samo okienko. W odpowiedzi minimalnie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Piotr Motyka. To, co najlepsze, wydarzyło się jednak po zmianie stron.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy, to olbrzymia przewaga Podhalanki. Wpierw Artur Kitka z najbliższej odległości trafił w poprzeczkę, po chwili fantastyczną interwencją popisał się Wojciech Mrok. Co jednak ciekawe, gola mogli strzelić... żywczanie. Pindel przegrał jednak pojedynek sam na sam z Szymonem Kurowskim. Wreszcie w 70. minucie obejrzeliśmy drugą bramkę.
W polu karnym zawinił Pindel, sędzia wskazał na "wapno", a z 11. metra nie pomylił się Kitka. Remis utrzymywał się do 89. minuty. Wówczas Kitka ponownie wykorzystał rzut karny - było 2:1. Zdesperowana Koszarawa w doliczonych 4 minutach szukała wyrównania. I to się podopiecznym Tomasza Fijaka opłaciło.
W 91. minucie Daniel Grabski najlepiej odnalazł się w "kotle" i sytuacyjnym uderzeniem pokonał Kurowskiego, zaś w ostatniej akcji meczu... Mariusz Kozieł, grający trener Podhalanki, niefortunnie skierował piłkę do własnej "świątyni".
Zgromadzona publiczność na obiekcie w Milówce na brak emocji narzekać nie mogła. Remis wydawałby się jednak bardziej sprawiedliwym rozstrzygnięciem.