Warunki atmosferyczne i boiskowe nie rozpieściły wczoraj zawodników Soły i Błyskawicy. Mecz toczony był w bardzo trudnej scenerii, lecz mimo to obie ekipy stworzyły całkiem niezłe widowisko – bez technicznych i taktycznych fajerwerków, ale za to z dużą dozą walki z jednej, jak i z drugiej strony. – Niemożliwe, jak można grać w takich warunkach. Nie przypominało to meczu piłkarskiego... Szkoda było mi zawodników zarówno moich, jak i Soły, że muszą walczyć na tak fatalnej murawie. Lepiej w tych "spartańskich" warunkach w pierwszej połowie odnajdywali się gospodarze, my z kolei długo nie potrafiliśmy się dostosować do nich. Ciężko było o realizację jakichkolwiek celów szkoleniowych, chyba, że gralibyśmy w piłkę wodną – mówi trener Błyskawicy Krystian Papatanasiu.

Ostatecznie jednak nasz rozmówca miał powody do zadowolenia. Zawodnicy Błyskawicy, pomimo że grali w "10", zdołali tuż przed końcem meczu strzelić bramkę na wagę wygranej, a uczynił to zmiennik Bartosz Szołtys. – Jestem dumny, że mogę prowadzić tak charakterny zespół. Chłopcy udowodnili to w środę w pucharowym starciu oraz w ligowym meczu. Zwycięstwo w takich warunkach i po takim boju smakuje podwójnie – klaruje Papatanasiu.