Piłkarze Beskidu w mecz weszli bardzo dobrze. Widać było determinację, by wiceliderowi sprostać. W początkowej fazie zawodnicy gospodarzy wykorzystali jednak gapiostwo skoczowskiej drużyny, już w 9. minucie wychodząc na prowadzenie. Przy wykonywaniu rzutu rożnego niepilnowany stoper Rafał Wybierek przystawił głowę i wbił piłkę do bramki. Goście długo nie czekali z odpowiedzią, bo już w 11. minucie po indywidualnej akcji pięknym strzałem z dystansu popisał się Cezary Ferfecki. Drugą bramkę podopieczni Mirosława Szymury stracili po przejęciu piłki przez przeciwnika, gdzie po szybkiej kontrze bramkę w 15. minucie zdobył Damian Bysiec. W pierwszej połowie skoczowianie mieli więcej okazji na zdobycie bramki, ale skuteczniejszy był rywal.

Początek drugiej odsłony był obiecujący w wykonaniu Beskidu. Goście dłużej utrzymywali się przy piłce i mieli kilka okazji przy rzutach rożnych. Wreszcie w 60. minucie, po kuriozalnej sytuacji i przy "pomocy" sędziego liniowego, gospodarze podwyższyli prowadzenie. Po wyjściu piłki na aut sędzia zasygnalizował, że napastnik LKS-u był faulowany i przyznał gospodarzom piłkę. Po szybkim dograniu Damian Olczak zdobył w sytuacji sam na sam trzecią bramkę dla swojego zespołu. Nie pomogły dyskusje trenera i zawodników z sędzią głównym. Po tej akcji było wiadomo, że o zwycięstwo będzie ciężko. Kropkę nad "i" postawił w 66. minucie Wojciech Rusek. Rozbita drużyna gości nie miała już argumentów, aby przeciwstawić się futbolistom z Bełku, którzy odnieśli mimo wszystko pewne i zasłużone zwycięstwo.

Protokół meczowy poniżej.