Do Węgierskiej Górki zawitała Wisła Strumień, która była oczywistym faworytem spotkania 3. kolejki. Z jednej strony to w następstwie jej zwycięstw we wcześniejszych meczach, z drugiej – faktu, że beniaminkowi dopiero po raz pierwszy przyszło wyjść na boisko po uzyskanym latem awansie w trybie „last minute”. Jak owa konfrontacja wypadła? – Wygrał zespół przeważający i stwarzający więcej okazji. Ale nie było tak, że rozpaczliwie się broniliśmy, aby tylko uniknąć jakiegoś dużego wymiaru kary – przyznaje na wstępie Zbigniew Skórzak, szkoleniowiec Metalu. – Patrząc na przekrój całego meczu jesteśmy bez dwóch zbudowani postawą drużyny. Ale strzelając gola dającego wyrównanie na 2:2 w 86. minucie, była realna szansa na ugranie punktu. Mało tego, były sytuacje ku temu, aby to się ziściło – dodaje nasz rozmówca.

Przypomnijmy, że premierowy mecz Metalu według terminarza „okręgówki” – domowy z Victorią Hażlach – został przełożony na listopad z racji niedostępności boiska. Tydzień później beniaminek pojechał do Zebrzydowic, ale tam psikusa spłatała aura, a boisko nie nadawało się do gry. – Zastanawialiśmy się, nie grając w tych poprzednich spotkaniach, jak wypadnie test z liderem z dużymi aspiracjami. Nie chcę popadać w wielki optymizm, bo w końcu mecz przegraliśmy, ale jest to sygnał, że nie będziemy kimś, kto tylko dostarcza w tej lidze punkty innym konkurentom – uważa Skórzak, którego zespół czeka teraz w weekend wyjazd do Cieszyna na starcie z niepokonanym dotąd w lidze Piastem.