Wiele pozytywnego mówiło się przed sezonem o możliwościach ekipy Szczakowianki Jaworzno. Jej siłę sprawdził w sobotę IV-ligowy beniaminek z Landeka.

Landek rusek Rywale Spójni okazali się w sobotnie popołudnie zespołem lepszym. Czynnikiem decydującym były natomiast nie same umiejętności piłkarskie, lecz również – jak mówi trener Jarosław Zadylak – tzw. cechy wolicjonalne. Przekładając na język codzienny – to gospodarze wykazali więcej chęci i determinacji, by punkty zgarnąć.

– Zagraliśmy bardzo słabo, wręcz fatalnie, zwłaszcza w drugiej połowie. To dziwi, bo pierwsza była przyzwoita w naszym wykonaniu – uważa trener beniaminka z Landeka. – Umiejętności chłopaków są wysokie, ale ten zespół nie ma charakteru jako całość. Nie ma takiego czegoś, jak determinacja. Nie można odbierać zawodnikom, że chcą, ale zabrakło takiej walki do końca, jaką w kilku wcześniejszych spotkaniach demonstrowaliśmy – konkluduje Zadylak.

Gole gości stracili dwa. Marek Walczak uderzył doskonale z rzutu wolnego z odległości 25. metrów, zaś Artur Molenda dopadł do piłki po zderzeniu Jakuba Kubicy ze Zbigniewem Huczałą i wypełnił swoją powinność. Spójnia wypracowała sobie zaledwie jedną (!) okazję przez 90 minut. Przy prowadzeniu Szczakowianki 1:0 rzut wolny znakomicie wykonał Dawid Frąckowiak. Golkiper jaworznian wyciągnął się, jak długi i efektowną robinsonadą zapobiegł bramkowej zdobyczy beskidzkiego IV-ligowca.

Szczakowianka Jaworzno – Spójnia Landek 2:0 (1:0) 1:0 Walczak (18', z rzutu wolnego) 2:0 Molenda (85')

Spójnia: Huczała – Lech, Czyż (60' Bezek), Sz.Kubica, J.Kubica (90' Gomółka), Marek, Szczepanik, Gurbisz (70' Paleta), Bezak, Pawlak, Frąckowiak Trener: Zadylak