Wyjazdowe starcie z udziałem „biało-zielonych” długo miało przebieg nadspodziewanie wyrównany. Optyczna przewaga, co zrozumiałe patrząc na czysto piłkarski potencjał, należała do Medyka. Ale już w opisie dogodnych szans strzeleckich Rekord w niczym rywalkom w pierwszej połowie nie ustępował. Zwłaszcza udany premierowy kwadrans bielszczanek mógł przysporzyć im zaliczki. Klaudii Adamek po dwakroć – było to w 10. i 12. minucie – na przeszkodzie stawała Oliwia Szymczak. Przyjezdne liczyć mogły za to na Wiktorię Berdys przy uderzeniach Heather Seybert oraz Karliny Miksone. To jednak w końcu ekipa z Konina dopięła swego. W 37. minucie do futbolówki wrzuconej za linię defensywną Rekordu dopadła Klaudia Fabova, nie dając Berdys szans, aby i tym razem skutecznie interweniować.
 



Zdarzenia opisane nie pozostały bez wpływu na to, co na placu gry obserwowaliśmy po zmianie stron. Podopieczne trenera Marcina Trzebuniaka ze sporym niedosytem rozpamiętywały najwyraźniej zaprzepaszczone sytuacje. A to nie mogło w żadnej mierze skończyć się dobrze. W 55. minucie najwyżej w polu karnym wyskoczył Miksone, podwyższając wynik na 2:0 dla Medyka. Dokładnie 10 minut później „rekordzistki” dopuściły się straty piłki w newralgicznej strefie boiska, a Anna Gawrońska prezentu zmarnować nie mogła. Krótko po wznowieniu gry od środka doświadczona zawodniczka dograła do Fabovej, która kontynuowała dominację faworyzowanych koninianek. Niejako na otarcie łez w 84. minucie Magdalena Knysak zdecydowała się na strzał z ponad 30-metrowego dystansu, zgoła nieoczekiwanie bramkarkę Medyka pokonując.