Zadanie okazało się dla gości niewykonalne, a to wobec ich nieskuteczności w ofensywnych poczynaniach. Wprawdzie w 13. minucie to gospodarze wyszli na prowadzenie, gdy „samobója” zanotował Wojciech Małysz, ale w tej odsłonie Pasjonat bynajmniej przegrywać nie powinien... W odstępie kwadransa dankowiczanie wypracowali sobie doskonałe szanse, by losy spotkania odwrócić. W 16. minucie na pozycję sam na sam wychodził Wojciech Sadlok, ale obrońcy zdołali akcję przerwać. W 29. minucie z dystansu huknął Adrian Szary, piłka odbiła się od poprzeczki. Niebawem dośrodkowanie raz z lewej, raz z prawej strony wieńczył główkując Jakub Ogiegło. Efekty? Minimalnie przeniesiona futbolówka nad bramką oraz instynktowna parada Krzysztofa Oleksego.

Rewanżowa część gry to już przysłowiowa inna para kaloszy. – Zostaliśmy w szatni. Nie mieliśmy żadnych atutów i trudno jakoś logicznie z tego się tłumaczyć – klaruje Artur Bieroński, trener Pasjonata.

Bojszowianie po bliźniaczych akcjach, poprzedzonych prostymi stratami beskidzkiego reprezentanta na lewej flance, zmuszali Dominika Krausa do kapitulacji w 65. i 84. minucie. Pod bramką GTS-u zarazem nie wydarzyło się nic, co należałoby wspomnieć. Następstwem wyniku 3:0 na rzecz ekipy z Bojszów jest status quo na szczycie tabeli.