
Niespodzianka była możliwa? Męskie słowa w szatni pomogły
Z nadzieją na jakąkolwiek zdobycz punktową udali się wczoraj futboliści z Węgierskiej Górki do Wisły. Celu nie udało się jednak zrealizować
Odnotować należy, że piłkarze Roberta Sołtyska w premierowej odsłonie spotkania zaprezentowali się bardzo korzystnie. Ich dobra postawa zaowocowała prowadzeniem do przerwy. W 22. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marcina Kochutka i zgraniu Sołtyska piłkę do siatki skierował Konrad Tlałka. - W pierwszej połowie nasza gra wyglądała naprawdę fajnie. W drugiej straciliśmy 3 bramki po głupich błędach, dlatego porażka boli tym bardziej - podkreśla szkoleniowiec Metalu.
- W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka mocnych słów i nasza gra po zmianie stron wyglądała zdecydowanie lepiej. Byliśmy agresywniejsi - zauważa natomiast Tomasz Wuwer, trener miejscowych piłkarzy, którzy szybko za sprawą Szymona Płoszaja doprowadzili do wyrównania. WSS Wisła przejęła inicjatywa, czego następstwem były kolejne trafienia. W 78. minucie Dawid Mazurek właściwie spożytkował podanie Artura Adamczyka, natomiast końcowy rezultat ustalił wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Bartosz Buszka. Dodajmy także, że w 57. minucie Płoszaj nie wykorzystał rzutu karnego.
- Spodziewaliśmy się właśnie takiego meczu. Metal walczył i dał z siebie wszystko. Zaprezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej w drugiej połowie i wykorzystaliśmy 3 sytuacje. Zasłużenie wygraliśmy - podsumował zadowolony ze zwycięstwa swojej drużyny Wuwer.