
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Niespodzianka czy już sensacja?
Za "murowanego" faworyta w starciu z LKS-em Pogórze uchodzili zawodnicy z Drogomyśla. Ambitna postawa gospodarzy sprawiła jednak że konfrontacja przyniosła nie lada emocje.
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że Błyskawica nie była stroną dominującą. Muszę jednak pochwalić swój zespół, gdyż pokazał dziś sporo charakteru. Dla nas taki wynik to duża rzecz i przydatna lekcja na przyszłość – zaznacza na wstępie Marcin Sitko, trener LKS-u.
W mecz lepiej weszli jednak przyjezdni. W 10. minucie Błyskawica objęła prowadzenie, dzięki trafieniu Damiana Króla, który wykorzystał podanie od Krzysztofa Koczura i w sytuacji sam na sam zachował zimną krew. Tuż przed końcem pierwszej połowy popularny "Kotek" sam cieszył się z bramki, gdy "zabawił" się z defensywą rywali. To trafienie jednak poprzedził jednak gol zespołu z Pogórza. W 32. minucie Krystian Strach, otrzymawszy dośrodkowanie z lewej strony, dobrze uderzył z powietrza.
Wydawać się mogło, iż trafienie Damiana Stawickiego z 47. minuty na 3:1 podetnie "skrzydła" LKS-owi. Nic jednak bardziej mylnego. 10 minut później faulowany w polu karnym Błyskawicy był Michał Czakon, właśnie sam poszkodowany skutecznie wyegzekwował rzut karny. W 61. minucie ponownie mieliśmy remis, gdy Strach strzelił gola po indywidualnej akcji.
Kolejne 30 minut toczyło się w niezwykle nerwowej atmosferze, a na trybuny został oddelegowany szkoleniowiec drużyny z Drogomyśla. – Sędziowie podejmowali złe decyzje w jedną, jak i w drugą stronę. Rozjemca zamiast łagodzić sytuację, tylko dodawał "oliwy do ognia" – mówi Krystian Papatanasiu.
Ostatecznie drużyna z Pogórza kończyła mecz w "9", gdyż czerwone kartki, w konsekwencji dwóch żółtych, otrzymali: Piotr Basiński (68. minuta) i Krzysztof Kałuża (85. minuta). Ten drugi faulował we własnym polu karnym Koczura, który podszedł do "wapna", lecz... nie trafił w bramkę. Beniaminkowi udało się więc dowieźć wynik, korzystny z jego punktu widzenia, do ostatniego gwizdka sędziego.
W mecz lepiej weszli jednak przyjezdni. W 10. minucie Błyskawica objęła prowadzenie, dzięki trafieniu Damiana Króla, który wykorzystał podanie od Krzysztofa Koczura i w sytuacji sam na sam zachował zimną krew. Tuż przed końcem pierwszej połowy popularny "Kotek" sam cieszył się z bramki, gdy "zabawił" się z defensywą rywali. To trafienie jednak poprzedził jednak gol zespołu z Pogórza. W 32. minucie Krystian Strach, otrzymawszy dośrodkowanie z lewej strony, dobrze uderzył z powietrza.
Wydawać się mogło, iż trafienie Damiana Stawickiego z 47. minuty na 3:1 podetnie "skrzydła" LKS-owi. Nic jednak bardziej mylnego. 10 minut później faulowany w polu karnym Błyskawicy był Michał Czakon, właśnie sam poszkodowany skutecznie wyegzekwował rzut karny. W 61. minucie ponownie mieliśmy remis, gdy Strach strzelił gola po indywidualnej akcji.
Kolejne 30 minut toczyło się w niezwykle nerwowej atmosferze, a na trybuny został oddelegowany szkoleniowiec drużyny z Drogomyśla. – Sędziowie podejmowali złe decyzje w jedną, jak i w drugą stronę. Rozjemca zamiast łagodzić sytuację, tylko dodawał "oliwy do ognia" – mówi Krystian Papatanasiu.
Ostatecznie drużyna z Pogórza kończyła mecz w "9", gdyż czerwone kartki, w konsekwencji dwóch żółtych, otrzymali: Piotr Basiński (68. minuta) i Krzysztof Kałuża (85. minuta). Ten drugi faulował we własnym polu karnym Koczura, który podszedł do "wapna", lecz... nie trafił w bramkę. Beniaminkowi udało się więc dowieźć wynik, korzystny z jego punktu widzenia, do ostatniego gwizdka sędziego.