
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Niespodzianka po „cegle”
Nie wiedzie się w obecnym sezonie piłkarzom Spójni Zebrzydowice. Mecz z Góralem stanowił kolejną już okazję, aby się przełamać.
Gospodarze nie mogli pozwolić sobie na otwartą grę z mocniejszym rywalem, toteż skupili się na defensywie, czyhając na okazje do kontr. To Góral był jednak bliżej zdobycia bramki. Przywołać można strzały Macieja Wojtyły w słupek bramki Spójni, czy Patryka Semika, który w bardzo dogodnej sytuacji przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Najważniejszym zdarzeniem premierowej połowy było nie to, co działo się w obrębie „świątyń”. Emocje boiskowe udzieliły się aż nadto Mateuszowi Biegunowi, którego w odstępie kilku sekund arbiter ukarał żółtymi kartkami, a w konsekwencji odesłał do szatni.
W osłabieniu żywczanie prezentowali się gorzej, choć wykazywali od ekipy z Zebrzydowic większą aktywność w ofensywie. W 61. minucie miejscowi wyprowadzili natomiast cios zabójczy. Do piłki wrzuconej za linię obrony na granicy spalonego dopadł Tomasz Śleziona, pokonując Miłosza Michalskiego. Góral usilnie dążył do odrobienia straty, ale nijak defensywy Spójni sforsować nie potrafił. Nawet niezłe szanse Michała Gołucha i Marcina Radwaniaka nie okazały się przyczynkiem do wyrównania wyniku.
W szeregach Górala niespodziewana porażka wyjazdowa wywołała uczucie niezadowolenia. – Emanowaliśmy nieskutecznością. Tak nie da się wygrać żadnego meczu. Cóż więc z tego, że mecz toczył się długimi fragmentami pod nasze dyktando – skomentował trener żywieckiej ekipy Krzysztof Bąk.
W osłabieniu żywczanie prezentowali się gorzej, choć wykazywali od ekipy z Zebrzydowic większą aktywność w ofensywie. W 61. minucie miejscowi wyprowadzili natomiast cios zabójczy. Do piłki wrzuconej za linię obrony na granicy spalonego dopadł Tomasz Śleziona, pokonując Miłosza Michalskiego. Góral usilnie dążył do odrobienia straty, ale nijak defensywy Spójni sforsować nie potrafił. Nawet niezłe szanse Michała Gołucha i Marcina Radwaniaka nie okazały się przyczynkiem do wyrównania wyniku.
W szeregach Górala niespodziewana porażka wyjazdowa wywołała uczucie niezadowolenia. – Emanowaliśmy nieskutecznością. Tak nie da się wygrać żadnego meczu. Cóż więc z tego, że mecz toczył się długimi fragmentami pod nasze dyktando – skomentował trener żywieckiej ekipy Krzysztof Bąk.