
Niespodzianka wisiała w powietrzu
Polubownym rezultatem zakończyła się konfrontacja Pioniera Pisarzowice z bialską Stalą.
To nie był najbardziej widowiskowy mecz. Przez większość czasu mecz toczył się w środku pola. Co jednak warto odnotować to fakt, iż obie ekipy szukały gry w piłkę, choć sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. W 6. minucie bliscy szczęścia byli piłkarze bialskiej Stali. Do siatki trafił już co prawda Kamil Kuśmierczyk, lecz arbiter uniósł przy tej sytuacji chorągiewkę - spalony.
W kolejnych minutach coraz lepiej prezentowali się pisarzowiczanie, którzy skutecznie czytali grę BKS-u i sami potrafili konstruować zagrożenia pod bramką przeciwnika. To zaowocowało bramką zdobytą w 24. minucie. Po stracie w środku pola przez bielszczan piłkę na 20. metr otrzymał Łukasz Nycz i mocnym strzałem pokonał Jana Syca.
Po zmianie stron tempo meczu było nieco lepsze. Bielszczanie dążyli do odrobienia straty, lecz w ich ofensywnych poczynaniach często brakowało pomysłu pod polem karnym Pioniera. Podopieczni Sebastiana Klimka cofnęli się i swych szans upatrywali po groźnych kontrach. Po jednej z nich mogła paść bramka, lecz słupek uratował BKS przed stratą drugiej bramki. Piłkarze bialskiej Stali dopięli jednak swego w końcówce meczu. W zamieszaniu pod bramką Pioniera przytomnie odnalazł się Paweł Polański i ulokował piłkę w siatce.