- Powtórzył się schemat z poprzednich meczów. Tracimy bramki po naszych prostych błędach. Nie zagraliśmy złego meczu, ale rywal wypunktował wszystkie nasze słabości - przyznaje szkoleniowiec Skałki, Łukasz Błasiak. 

 

Pierwsze 30 minut toczyły się w dość wyrównanym tempie. Obie ekipy sprawdzały nawzajem swoje możliwości. Z czasem jednak drogomyślanie wrzucili na wyższy "bieg", co miało swoje odzwierciedlenie w rezultacie. W 32. minucie wynik spotkania otworzył Krzysztof Koczur, który wykorzystał złe wybicie rywala. 10 minut później było już 2:0, gdy niepilnowany Marcin Wysiński głową zaskoczył bramkarza gospodarzy po dograniu od Marcina Jasińskiego. 

 

Na tym jednak goście nie zamierzali poprzestać. W 53. minucie z piłki zgranej od Koczura pożytek zrobił Bartosz Szołtys. Skałka nie schowała głowy w piasek tylko nawiązała walkę. W 60. minucie Adrian Szwarc wygrał pojedynek "oko w oko" z golkiperem Błyskawicy. Szczególnie ciekawie mogło się zrobić w końcówce, gdy Marcin Habdas "ostemplował" słupek po strzale z woleja. Wszelkie nadzieje Skałki rozwiał jednak w 86. minucie Dawid Świńczyk.