Górale byli zdecydowanym faworytem tego spotkania. Odra zanotowała ligowy falstart. Porażka 1:4 z Miedzią Legnica na własnym stadionie, co nie napawało optymizmem przed wyjazdem do Bielska-Białej. Do tego za bielszczanami przemawiała historia spotkań z zespołem z Opola. Podbeskidzie wygrało bowiem 4 z ostatnich 4 bezpośrednich spotkań z Odrą. Ta passa została jednak przerwana, i to w kiepskim stylu. 

 

Gospodarze zanotowali całkiem udany początek spotkania. Bardzo aktywny w ofensywie był Dawid Polkowski, lecz najlepszą okazję do zdobycia bramki miał Julio Rodriguez, lecz piłka po jego strzale "ostemplowała" jedynie poprzeczkę. W kolejnych fragmentach meczu nie było już tak klarownych okazji w wykonaniu Podbeskidzia. Ofensywne poczynania bielszczan cechowały się sporą niedokładnością i momentami chaosem. 

 

 

Końcówka premierowej odsłony spotkania należała z kolei do zawodników Odry. Od 40. minuty przyjezdni szturmowali bramkę Michala Peskovicia aż w końcu dopięli swego. W 44. minucie drużynę z Opola na prowadzenie wyprowadził Mateusz Kamiński, który przytomnie urwał się obrońcom Podbeskidzia po wrzutce z dalekiej odległości. 

 

Po przerwie Podbeskidzie szukało bramki wyrównującej, jednak należy zaznaczyć, iż bardzo dobrze w tym meczu była dysponowana defensywa Odry, czego nie można powiedzieć o obrońcach Górali. W doliczonym czasie meczu drużyna z Opola "wypunktowała" Podbeskidzie. Wpierw w 91. minucie Konrad Nowak zaskoczył Peskovicia mocnym strzałem, a następnie wynik ustalił Miłosz Trojak.