Szczerze, zmierzyliśmy się ze słabym przeciwnikiem, a my byliśmy jeszcze słabsi. Tempo meczu było spacerowe, a my nic nie potrafiliśmy wykorzystać. Zademonstrowaliśmy w tym meczu koncert błędów i trudno, aby rywal tego nie wykorzystał – przyznał po spotkaniu trener Metalu, Tomasz Sala. 

 

 

Nic jednak nie zapowiadało na tak wysoką wygraną ekipy z Węgierskiej Górki. Mało tego, to ona w 13. minucie objęła prowadzenie, po tym jak Szymon Szumlas sfinalizował oskrzydlającą akcję swego zespołu. Potem piłkarze Metalu mieli jeszcze 2 okazje do zdobycia bramki, lecz żadnej z nich nie wykorzystali. Mowa tu o próbach Szumlasa i Damiana Tomiczka. Tu przed końcem premierowej odsłony gry Wisła wyrównała. We własnym polu karnym faulował Adrian Parfieńczyk, a z rzutu karnego celnie przymierzył Marcin Urbańczyk. 

 

Druga część meczu miała jednego bohatera, Bartosza Wojtkowa. Doświadczony zawodnik cechował się niebywałą skutecznością, choć tu postawa defensywy Metalu również ułatwiła mu zadanie. Niemniej Wojtków ustrzelił klasycznego hat-tricka, za co należą mu się słowa pochwały. Gola na otarcie łez w końcówce strzelił dla Metalu Tomiczek, wykorzystując "11".