To był ciekawy mecz dla oka kibica. Nie ukrywam, że również dopisało nam poniekąd szczęście w tym spotkaniu – przyznaje trener Górala, Bartosz Woźniak. 

 

Dla żywczan mecz z Podhalanką ułożył się wyśmienicie. W 11. minucie Grzegorz Szymoński dośrodkował w pole karne, a tam przytomnie odnalazł się Jakub Knapek. Na odpowiedź gospodarzy długo jednak nie trzeba było czekać. Z rzutu wolnego trafił Piotr Motyka, choć piłka w tzw. międzyczasie odbiła się od zawodnika Górala w murze. Ekipa z Żywca miała w premierowej odsłonie spotkania jeszcze kilka swoich okazji. Jedną z najlepszych prób odnotował Szymoński, lecz golkiper Podhalanki był górą w pojedynku sam na sam. 

 

Po zmianie stron Góral chciał przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, lecz w poczynaniach żywczan było sporo nieskuteczności. Punktem kulminacyjnym meczu mogła być jednak 85. minuta. Wówczas to faulowany w polu karnym ekipy z Żywca był Jarosław Grygny. Do "11" podszedł Tomasz Śleziak i... piłka odbiła się wewnętrznej strony słupka tak, że wpadła wprost w ręce Rafała Pawlusa. – Szanujemy ten punkt. Owszem szkoda tego karnego, ale Góral też miał swoje okazje – powiedział po meczu Mariusz Kozieł, trener Podhalanki.