Festiwal niewykorzystanych sytuacji - tak można podsumować dzisiejszą grę Koszarawy, która w meczu z Cukrownikiem stworzyła sobie multum sytuacji wykorzystując... tylko jedną. Mykhailo Lavruk zachował zimną krew w sytuacji sam na sam z bramkarzem Cukrownika i ulokował piłkę w siatce. Żywczanie mieli jeszcze kilka dobry okazji do podwyższenia rezultatu w pierwszej połowie. Między innymi dwa razy "oko w oko" z Romanem Nalepą był Karol Rozmus, lecz za każdym razem brakowało mu zimnej krwi.

Druga połowa zrobiła się bardziej wyrównana, lecz dalej to gospodarze mieli lepsze sytuacje do strzelenia gola. Do genialnych okazji dochodził Filip Bąk, jednak żadnej z nich nie potrafił udokumentować go i to głównie ten zawodnik wzbudził największe rozczarowanie w tym meczu. Cukrownik klarowniejszą sytuację stworzył sobie tylko jedną i zakończył ją golem. W 69. minucie wrzutkę w pole karne otrzymał Rafał Szczygielski i głową pokonał bramkarza Koszarawy. - To jest kuriozum. Nie można być zadowolonym po takim spotkaniu, gdzie stworzyliśmy sobie mnóstwo okazji do strzelenia gola. Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu - ocenił spotkanie szkoleniowiec Koszarawy Sławomir Białek.