Miejscowi zostali całkowicie zaskoczeni przez piłkarzy Soły. Po 120. sekundach otwarcia rezultatu dokonał Mateusz Fiedor, któremu z prawej strony dograł Michał Żurek. Chwilę później Bartłomiej Kobiela przedarł się w pole karne po wygraniu pojedynku z Adrianem Miroskim, by uderzyć do siatki po rękach Mateusza Kudrysa. – Mieliśmy dramatyczny początek, ale mniej więcej od 15. minuty narzuciliśmy przeciwnikowi swój styl gry i piłkarsko wyglądaliśmy całkiem nieźle – mówi Sebastian Gruszfeld, szkoleniowiec gospodarzy, którzy zaczęli systematycznie stwarzać zagrożenie pod bramką Soły.

W 23. minucie zza „16” uderzył Tomasz Gala, a piłka o centymetry minęła „okienko”. W 25. minucie strzał oddał Igor Jurzak, ale jeden z defensorów ekipy z Kobiernic w ostatnim momencie stanął na drodze. Wreszcie nadeszła 42. minuta. Bestwinianie zaliczyli przechwyt po wrzucie z autu rywala, Jurzak obsłużył Krystiana Patronia, który w sytuacji sam na sam „odczarował” bramkę ligowego beniaminka i dodał rywalizacji dodatkowego kolorytu przed rewanżową odsłoną.

Po zmianie stron gospodarze byli aktywniejsi. Potwierdzeniem wypracowane okazje – w 55. minucie Jurzak z bliska wcelował w golkipera Soły, a już w końcowym fragmencie konfrontacji nieczysto uderzali w dogodnych pozycjach Jurzak oraz Patryk Fluder. Bestwinianie nie zdołali tym samym wykorzystać gry Soły w osłabieniu liczebnym po „cegle” dla Przemysława Boraka z 77. minuty. – Chcieliśmy bardzo tu wygrać po porażce w poprzedniej kolejce i po meczu walki tego dokonaliśmy. Nie było łatwo, tym bardziej na ciężkim boisku – jednakowym dla obu zespołów, ale dość istotnie utrudniającym grę – komentuje Kamil Zoń, szkoleniowiec kobierniczan.