Nowy bramkarz nie aż tak potrzebny?
Z trudnościami personalnymi dobrze radzą sobie w Cieszynie na wstępie nowego sezonu ligowego, a wyniki uzyskiwane przez Piasta budzić mogą stonowany optymizm.
W miniony weekend Piast rozgrywał mecz szczególny, bo po długiej przerwie związanej z modernizacją Stadionu Miejskiego w Cieszynie, na ten obiekt piłkarze powrócili. W stylu – wymarzonym, bowiem już do przerwy w rywalizacji z Metalem Węgierska Górka gospodarze prowadzili aż 6:0. – Co akcja, to właściwie padał gol i rywal nie był w stanie się otrząsnąć. Wszyscy sumiennie na taki wynik pracowali. I nawet, jeśli po przerwie nasza gra trochę „siadła”, to nie mogliśmy sobie wyobrazić lepszego scenariusza. Było sporo kibiców i wynik-marzenie – mówi Sławomir Machej, komentując wygraną swojej drużyny w iście hokejowych rozmiarach 7:3.
Piast pozostaje po 4. kolejkach bieżących rozgrywek „okręgówki” niepokonany i przynależy tym samym do ligowej czołówki. Aby wyniki utrzymać korzystne, nad Olzą postarano się o pozyskanie nowego golkipera w osobie doskonale znanego z występów w Bestwinie – Mateusza Kudrysa, który we wspomnianej potyczce na przestrzeni 45. minut zadebiutował, zachowując czyste konto. Konieczność transferu zaistniała natomiast, gdy podczas spotkania w Pogórzu rękę złamał Roman Nalepa, który na co najmniej pół roku będzie poza futbolem. – Cały powiat chyba liczył przed sezonem, że w Cieszynie zbyt wesoło po kadrowych ubytkach nie będzie. Na razie układa się nam to jednak w miarę dobrze. Mogło być i lepiej, ale cieszy to, co jest. Nic tylko zapomnieć i... dalej trenować – klaruje trener Piasta.