Tylko 2 punkty na korzyść ekipy z Pruchnej to niewielka różnica w tabeli po zaliczeniu 16. ligowych kolejek. Ale rewanż za sromotną klęskę 0:7 w Istebnej na inaugurację sezonu ma swoją wymowę. – Trochę grania do końca sezonu jeszcze zostało, natomiast w porównaniu do jesiennego meczu widać w naszym zespole bardzo znaczący progres. Solidnie zaprezentowaliśmy się zwłaszcza w defensywie i mam wrażenie, że z punktu widzenia mentalnego to zwycięstwo niezwykle istotnej wagi – podkreśla Adam Śmigielski, szkoleniowiec LKS-u '99.
 



Gospodarze komplet punktów zapewnili sobie jedynym golem z 19. minuty. Napędzający ofensywne akcje zespołu z Pruchnej Wiktor Kapturski dośrodkował do Kajetana Domańskiego, którego intencje wyczuł golkiper przyjezdnych Daniel Juroszek, lecz wobec dobitki głową Andrzeja Kłody nie miał nic do powiedzenia. Za równie istotne uznać należy zdarzenie z 49. minuty. Rozgrywający 200. mecz w barwach LKS-u '99 Andrzej Skrocki stanął na wysokości zadania, broniąc uderzenie Mirosława Łacka z rzutu karnego. Doświadczony golkiper również w wielu innych groźnych sytuacjach pod bramką – a tych nie brakowało, gdy Góral wyraźnie przejął w drugiej połowie inicjatywę – „kasował” jakiekolwiek zagrożenie. – To był klucz do sukcesu, bo rywal mocno nas naciskał. Sporo było dośrodkowań, rzutów rożnych, przy których nasz bramkarz świetnie sobie radził – dodaje Ferdynand Gabryś, kierownik miejscowych, którzy na ten moment usadowili się w fotelu a-klasowego lidera.

Piłkarze Górala po raz 2. w sezonie musieli opuszczać boisko jako zespół pokonany w lidze. – Jesteśmy rozczarowani przede wszystkim dlatego, że gra była w naszym wykonaniu dobra, a nie przełożyło się to na punkty. Nie przesądza to natomiast moim zdaniem kwestii mistrzostwa już teraz – ocenia Dariusz Rucki, szkoleniowiec istebnian.