
Piłka nożna - Liga Okręgowa
O pierwszą "4" wciąż ciekawie. "Młodziak" zdecydował
Przed tygodniem Podhalanka Milówka nie zaprezentowała się z najlepszej strony. Tymczasem dzisiejszy mecz z Borami Pietrzykowice był istotny w kontekście układu mistrzowskiej "4".
W niezwykle trudnych warunkach przyszło dziś zmierzyć się zawodnikom Podhalanki i Borów. Błotniste boisko w Milówce nie pozwalało na granie ładnej i otwartej piłki. Obie drużyny musiały zatem prostymi środkami przedostać się pod bramkę rywala. - W środę mecz rozrywali juniorzy i murawa jest w dramatycznym stanie - przyznał Mariusz Kozieł, szkoleniowiec gospodarzy, którzy w pierwszej połowie wypracowali sobie kilka sytuacji, aby o otwarcie wyniku się pokusić. - Wielkim pozytywem tego meczu jest Sławek Raczek, który popisał się wieloma udanymi interwencjami - chwali swojego bramkarza Sebastian Gruszfeld.
W lepszych nastrojach do szatni na przerwę schodzili przyjezdni, którzy w 44. minucie przeprowadzili bramkową akcję. Po centrze w pole karne niepilnowany Robert Picheta sytuacyjnym uderzeniem z najbliższej odległości pokonał Szymona Kurowskiego. Podhalanka do remisu doprowadziła w 54. minucie - wówczas rzut karny pewnie wykorzystał Szymon Śleziak. Co ciekawe, kolejny gol padł także z "wapna". Tym razem to gospodarze przewinili w obrębie swojej "16", a z 11. metra nie pomylił się Gabriel Duraj.


Wyjątkowo gorąco było w ostatnich minutach tego spotkania. W 88. minucie remis ekipie z Milówki dał Piotr Motyka, który sfinalizował dogranie Śleziaka. W doliczonym czasie szalę zwycięstwa na swoją stronę przeciągnęli goście. W dwójkowej akcji wystąpili juniorzy - Mateusz Bogdał i Jakub Sołtysik. Ten drugi chcąc w kluczowym momencie dośrodkować z bocznego sektora boiska... umieścił piłkę w siatce. - Takie gole zdarzają się bardzo rzadko. Bramkarz był całkowicie zaskoczony - podsumował Gruszfeld.
Do tego meczu powrócimy niebawem trenerskim dwugłosem.