Kuźnia Ustroń z walki o mistrzostwo odpadła wobec niemocy marcowo-kwietniowej. Góral Żywiec przed dzisiejszym meczem miał matematyczne szanse na pierwszą pozycję. Pojedynek czołowych zespołów bielskiej "okręgówki" miał dwa oblicza. Kuznia Swit

Kibice na brak emocji w Ustroniu narzekać nie mogli, mecz trzymał w napięciu do ostatniego gwizdka arbitra. Zobaczyli sześć goli, pogoń gospodarzy za korzystnym wynikiem, trzy rzuty karne, nie brakowało kartek.

Premierowa odsłona spotkania miała wyrównany przebieg, oba zespoły dochodziły w ofensywie do głosu, gole zdobywali jednak tylko goście z Żywca. W 8. minucie Marcin Radwaniak wpadł w pole karne, być może zaliczyłby trafienie otwierające wynik, ale jeden z obrońców przeszkodził mu w tym zagrywają piłkę rękę leżąc na murawie. Do futbolówki ustawionej na „wapnie” podszedł Grzegorz Szymoński, którego intencje wyczuł Joachim Mikler, ze skuteczną dobitką pośpieszył Sebastian Klimek. Pewnych analogii doszukać się można przy drugiej bramce dla Górala. Też był stały fragment gry, piłkę też odbił golkiper Kuźni, ale... Krzysztof Jodłowiec uderzał z okolic 40 metra, a Szymoński zrehabilitował się. Przyjezdni trzeci cios zadali tuż przed przerwą. Kamil Gazurek był w obrębie „16” faulowany, Patryk Semik nie pomylił się. Najlepsze okazje Kuźni przed przerwą: minimalnie niecelne uderzenie w długi róg Roberta Madzi, próba z półobrotu tego samego zawodnika i obroniony przed bramkarza strzał głową Arkadiusza Trybulca.

Wysokie powadzenie podopiecznych Krzysztofa Bąka najwyraźniej uspokoiło ich... za bardzo. W drugiej odsłonie w piłkę grała Kuźnia, Kuźnia atakowała, a goście bronili się. Naporu rywala nie wytrzymali i nie dowieźli korzystnego wyniku do końca. Odrabianie strat rozpoczął Konrad Pala wykorzystując dośrodkowanie z rzutu wolnego Tomasza Czyża, nie popisał się w tej sytuacji Adrian Gołek. Bramkarz Górala lepiej powinien się zachować także 10 minut później, gdy strzałem w krótki róg po indywidualnej akcji pokonał go Robert Madzia. Po pierwszym golu gospodarze poczuli wiatr w żagle, po drugim zawiał najwyraźniej huragan, ataki momentami miały właśnie huraganowy charakter. Swego drużyna z Ustronia dopięła w końcówce grając w przewadze jednego zawodnika – Klimek dwukrotnie został ukarany żółtą kartką. Pala w 85. minucie wykorzystał rzut karny podyktowany za przewinienie na Łukaszu Strachu. Świetnie grająca po przerwie Kuźnia mogła mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść, ale w kliku sytuacjach Gołek nie dopuścił do tego swoimi interwencjami. W samej końcówce obronił instynktownie uderzenie Sławomira Cienciały. Chwilę wcześniej wyręczył go jeden z partnerów. Piłka do celu zmierzała po główce Trybulca. Goście mieli spore problemy po przerwie ze stałymi fragmentami.

Wobec remisu Beskidu Skoczów Góral mógł odrobić dwa punkty do lidera, nie odrobił, ale matematyczne szanse na mistrzostwo zachował.

Kuźnia Ustroń – Góral Żywiec 3:3 (0:3) 0:1 Klimek (8') 0:2 Szymoński (32') 0:3 Semik (45', z rzutu karnego) 1:2 Pala (55') 2:3 R.Madzia (65') 3:3 Pala (85', z rzutu karnego)

Kuźnia: Mikler – Moskala (70' Słowik), Pala, Czyż, D.Madzia (46' Cienciała), Węglarz, Szymala (78' Strach), Krysta, Brak, Trybulec, R.Madzia (60' Sikora) Trener: Żebrowski

Góral: Gołek – K.Jodłowiec, Biegun, Miodoński, Semik, Klimek, Osmałek (75' Mi.Gołuch), Radwaniak (46' Stasica), G.Jodłowiec Szymoński (80' Pawlus), Gazurek Trener: Bąk