A to głównie dlatego, że "Górale" do Bielska-Białej mogli wracać w doskonałych nastrojach. Nic tak bowiem nie smakuje, jak trzy "oczka" na wstępie ligowych wojaży. Te zapewnić mógł Tomasz Podgórski, który w 32. minucie co prawda wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu na Pawle Tomczyku, ale w samej końcówce Serhij Napołow doprowadził do wyrównania. I trzeba przyznać, że zasłużenie. 
 
Niewiele działo się jednak dzisiaj w Głogowie. Piłka toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a w poczynaniach zawodników więcej było widać woli walki, aniżeli inklinacji taktycznych. Nie oznacza to oczywiście, że bramkarze obu zespołów byli bezrobotni. Sławomira Janickiego "zatrudnił" m.in. Adrian Rakowski, lecz nie miało to prawa powodzenia. Niemalże bezbłędnie w bramce spisywał się natomiast jego vis-a-vis Rafał Leszczyński, który niejednokrotnie ratował swoją drużynę od utraty bramki. Wobec trafienia Napołowa - warto zaznaczyć, że bardzo aktywnego tego dnia - był jednak bezradny. 

Premierowe zwycięstwo bielszczan mogło cieszyć tym bardziej, że zawodnicy TSP nie mogli dziś liczyć na wskazówki swojego trenera Jana Kociana. Słowaka wobec problemów zdrowotnych zastąpił na ławce trenerskiej jego następca - Dariusz Fornalak. W zaistniałych okolicznościach zdobyty punkt należy szanować.