Jedynie wygrana za 3 punkty w dzisiejszej konfrontacji wyjazdowej przedłużała szanse bielszczan na utrzymanie. Nadzieja na wstępie potyczki i owszem się pojawiła, bo goście dobrze prezentowali się w ataku, a ich wygrana 25:15 była cokolwiek okazała. Od kolejnego seta kibice BBTS-u musieli godzić się jednak ze scenariuszem obserwowanym niemal przez cały sezon. Podopieczni Sergija Kapelusa grali słabo, popełniali mnóstwo błędów (łącznie - 18 w zagrywce, 10 w ataku, 5 w przyjęciu), a wraz z przegrywanymi akcjami przestawali wierzyć w korzystne dla siebie rozstrzygnięcie. Po odsłonach zgodnie "oddanych" 18:25 i przy stanie 1:2 z bielskiej perspektywy wszystko było jasne - BBTS po ledwie rocznym pobycie nieodwracalnie już dołączy do grona I-ligowców od następnego sezonu. A opis czwartkowego starcia z lwowianami należy zakończyć na tym, że i set numer 4 przyniósł bezproblemową wygraną gospodarzy w stosunku 25:18...
 


Nie sposób krótko na ten moment nie dokonać podsumowania sezonu, który ma się ku końcowi. BBTS borykał się w nim z olbrzymimi problemami kadrowymi, dość wspomnieć, że w trakcie ligi bielskie szeregi opuścili rozgrywający Jan Zimmermann i zastępujący go później Pierre Pujol. Z drużyną pożegnali się również skrzydłowi - Roland Gergye oraz Jakub Urbanowicz... Aż takiego exodusu mianem przypadku określić nie można, tym bardziej, że w kuluarach dało się słyszeć o finansowych trudnościach w klubie zarządzanym przez prezesa Mirosława Krystę. Efekt owych "rządów" to mizerne 3 wygrane BBTS-u w elicie, ostatni plac od samego startu rozgrywek, na ten moment 22 wygrane sety i aż 84 przegrane. Jednym słowem - katastrofa! Taka, która bez cienia wątpliwości wymaga radykalnych decyzji na poziomie właścicielskim...

Barkom Każany Lwów - BBTS Bielsko-Biała 3:1 (15:25, 25:18, 25:18, 25:18)

BBTS:
Hanes, Dosanjh, Cupkovic, Woch, Formela, Siek, Teklak (libero) oraz Fijałek (libero), Sinoski, Puczkowski, Zawalski, Gil, Darlaczi
Trener: Kapelus