
Od strachu do optymizmu
Różne oblicza miała debiutancka w nowym sezonie konfrontacja wyjazdowa beniaminka z Istebnej.
Wstęp meczu w Radziechowach był w wykonaniu Górala nieudany. By nie być gołosłownym odnotujmy, że już po kwadransie miejscowy GKS prowadził 2:0. – Wydaje mi się, że wyszliśmy na boisko trochę przestraszeni. Muszę przyznać poza tym, że jestem pod wrażeniem gry ekipy z Radziechów w ciągu pierwszych 20. minut. Potem jednak przystosowaliśmy się do warunków, jakie postawił przeciwnik i nasza gra wyglądała dużo lepiej – mówi Dariusz Rucki, szkoleniowiec Górala.
Także tu przywołać można konkrety. W 47. minucie z rzutu wolnego do siatki trafił Bartłomiej Rucki i... zrobiło się ciekawie. Dopiero „cegła” Jakuba Legierskiego osłabiła morale i siły witalne po stronie istebnian, w efekcie czego na finiszu faworyt dopełnił dzieła triumfu wynikiem 4:1. Nastroje w szeregach Górala po pierwszej ligowej porażce w nowym sezonie? Spokojne i optymistyczne. – Jestem dumny z moich zawodników. Walczyli do samego końca nawet pomimo tego, że graliśmy niemal pół godziny w osłabieniu. To dobry prognostyk przed następnymi meczami. Mierzyliśmy się z faworytem rozgrywek ligowych Może gdybyśmy kończyli mecz w komplecie i mieli trochę więcej szczęścia, to moglibyśmy pokusić się o niespodziankę i zdobycie punktu. Nie załamujemy się w każdym razie porażką i z optymizmem wyczekujemy kolejnych spotkań – dodaje trener beniaminka.
Piłkarze Górala zostali za swoją postawę pochwaleni przez rywali. Czy nie na wyrost? Odpowiedź uzyskać możemy poniekąd w najbliższą niedzielę 28 sierpnia, gdy do Istebnej zawita bardzo mocne Tempo Puńców.