
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Od zaskoczenia do pogromu
Sobotnia rywalizacja ekip z Pisarzowic i Bestwiny była niejako gwarancją sporej dawki piłkarskich emocji.
Derby zainicjowane zostały w sposób zaskakujący. W 5. minucie pisarzowiczanie przechwycili piłkę w środku pola, a rozprowadzoną akcję w sytuacji sam na sam z Kacprem Mioduszewskim zamienił na zdobycz bramkową Michał Pękala, któremu „dopomógł” Krystian Makowski. Rykoszet po nodze bocznego defensora zmylił golkipera LKS-u. To zdarzenie jednak podziałało na gości mobilizująco, co poskutkowało rychłym wyrównaniem. W 10. minucie arbiter podyktował rzut karny po zagraniu ręką, a Makowski pewnie zrobił to, co od niego oczekiwano.
Przyjezdni na dobre przejęli wówczas inicjatywę. – Pionier nie podchodził do nas stosując niski pressing. Musieliśmy radzić sobie w ataku pozycyjnym i w takich warunkach całkiem nieźle założenia realizowaliśmy – opowiada Sławomir Szymala, trener bestwinian, którzy w 35. minucie za sprawą Wojciecha Wilczka wyszli na prowadzenie. Napastnik LKS-u przedarł się prawą flanką i mocnym strzałem nie dał szans na obronę.
Rewanżowa część meczu była już jednostronna na rzecz faworyta. W 47. minucie zrobiło się 3:1, choć Wilczek w piłkę nie trafił czysto, to Paweł Surwiłło skapitulował. Im dłużej spotkanie trwało, tym sił mocno obciążonym w ostatnich kilkunastu dniach piłkarzom Pioniera ubywało. Toteż niespecjalnie dziwi kanonada, jaką urządzili sobie goście. Po akcji Wilczka uderzeniem wewnętrzną częścią stopy gola strzelił Damian Gacek. Gol numer 5 to zasługa asystującego „na raty” Patryka Wentlanda i skutecznego Makowskiego. Ten sam zawodnik skompletował wreszcie hat-tricka w 90. minucie, główkując po wrzutce Mariusza Dusia. W tzw. międzyczasie Robert Nycz wzorcową kontrą przysporzył miejscowym fanom odrobiny radości. Sukces bestwinian i tak mógł być bardziej okazały, m.in. Mateusz Droździk usiłował przelobować bramkarza beniaminka pomimo... 50-metrowej odległości, stemplując poprzeczkę.
Przyjezdni na dobre przejęli wówczas inicjatywę. – Pionier nie podchodził do nas stosując niski pressing. Musieliśmy radzić sobie w ataku pozycyjnym i w takich warunkach całkiem nieźle założenia realizowaliśmy – opowiada Sławomir Szymala, trener bestwinian, którzy w 35. minucie za sprawą Wojciecha Wilczka wyszli na prowadzenie. Napastnik LKS-u przedarł się prawą flanką i mocnym strzałem nie dał szans na obronę.
Rewanżowa część meczu była już jednostronna na rzecz faworyta. W 47. minucie zrobiło się 3:1, choć Wilczek w piłkę nie trafił czysto, to Paweł Surwiłło skapitulował. Im dłużej spotkanie trwało, tym sił mocno obciążonym w ostatnich kilkunastu dniach piłkarzom Pioniera ubywało. Toteż niespecjalnie dziwi kanonada, jaką urządzili sobie goście. Po akcji Wilczka uderzeniem wewnętrzną częścią stopy gola strzelił Damian Gacek. Gol numer 5 to zasługa asystującego „na raty” Patryka Wentlanda i skutecznego Makowskiego. Ten sam zawodnik skompletował wreszcie hat-tricka w 90. minucie, główkując po wrzutce Mariusza Dusia. W tzw. międzyczasie Robert Nycz wzorcową kontrą przysporzył miejscowym fanom odrobiny radości. Sukces bestwinian i tak mógł być bardziej okazały, m.in. Mateusz Droździk usiłował przelobować bramkarza beniaminka pomimo... 50-metrowej odległości, stemplując poprzeczkę.