„Odjazd” po pauzie
W Wiśle satysfakcja z kolejnego zwycięstwa, które nie przyszło wcale gospodarzom łatwo.
Pod znakiem sporej nieskuteczności wiślan upłynęła premierowa połowa ich starcia z „Rajczanką”. Wprawdzie w 2. minucie Kamil Janik do końca powalczył o piłkę, minął się z nią Sebastian Wydra i mimo ostrego kąta zawodnik WSS skierował ją od słupka za linię bramkową, to był to jedyny moment, w którym gospodarze odczuwali przed pauzą satysfakcję. A mogli znacznie częściej... W 7. minucie uderzenie Kamila Zwardonia z dystansu minęło cel nieznacznie, w 12. minucie główkował Wojciech Małyjurek, a golkiper ekipy z Rajczy końcami palców uchronił swój zespół przed stratą, z kolei w 24. minucie Seweryn Tatara wyprzedził rywala, ale w idealnej sytuacji strzelił wprost w Wydrę. Na domiar złego w 35. minucie po prostej stracie Soła akcję ofensywną błyskawicznie rozprowadziła, a z bliska Rafała Jacaka pokonał Daniel Gaweł po asyście Marka Tabacarza.
Reakcja gospodarzy po zmianie stron była właściwa. W 49. minucie Dawid Mazurek dośrodkował z rzutu rożnego, przed bramką rajczan nastąpiło zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się pakujący piłkę głową „do sieci” Tymoteusz Boś. O tym, że jako napastnik młody piłkarz WSS czuje się bardzo dobrze zaświadczyła powtórnie 64. minuta, gdy raz jeszcze głową sfinalizował „centrę” Janika. Podopieczni Patryka Pindla, nawet przy komfortowym prowadzeniu 3:1, posiadali niezmiennie inicjatywę. W 79. minucie Sebastian Juroszek huknął w poprzeczkę, ale gol numer 4. wisiał w powietrzu. 82. minuta zaakcentowana została właśnie trafieniem podwyższającym rezultat. Sfaulowany Paweł Leśniewicz bezwzględnie wykonał rzut wolny zza „16”. Przyjezdni walczyli o korektę wyniku. Jacak stawać musiał na wysokości zadania przy strzałach Szymona Zawady głową po kornerze i efektownym lobie Tomasza Strzałki z połowy boiska.
– Mam nieodparte wrażenie, że coraz lepiej funkcjonujemy jako zespół – tłumaczy szkoleniowiec wiślańskiej drużyny. – Obawiałem się tego spotkania, bo przyszło nam grać z rywalem spoza czołówki, a jak wiadomo z doświadczenia często sprawiało nam to niespodziewane trudności – dodaje Pindel.