Już w 3. minucie padło premierowe trafienie dla zespołu z Wisły. Arbiter spotkania podyktował rzut karny po faulu na Mariuszu Pilchu, a z 11. metrów nie pomylił się Szymon Płoszaj. Wiślanie bardzo krótko cieszyli się z prowadzenie, gdyż po 10 minutach Czesi wygrywali już 2:1, głównie po indywidualnych błędach w obronie podopiecznych Tomasza Wuwera. Ponownie jednak instynktem strzeleckim popisał się Sz. Płoszaj i na placu gry zrobiło się bardzo ciekawie. Zawodnicy Lokomotiva tak jak wcześniej szybko zareagowali na straconą bramkę. Drużyna z Wisły jednak nie zamierzała przejść obok tego stanu rzeczy obojętnie i w 30. minucie na 3:3 trafił Dariusz Rucki. Wydawało się się, że już więcej bramek nie zobaczymy w tej części meczu, lecz w końcówce Mateusz Tomala po dośrodkowaniu skierował piłkę do siatki.

Po tak obfitej w gole pierwszej połowie wszyscy spodziewali się równie dobrej drugiej. I istotnie, taka ona była. lecz w tej odsłonie meczu wiślanie bardzo mądrze grali w obronie, choć brakowało im skuteczności z przodu, skutkiem czego spotkanie zakończyło się rezultatem do przerwy.