Bardzo fajny mecz dla oka kibica. Jedna i druga strona starała się atakować. Widać w moim zespole mobilizację i to że chcemy podążać w jednym kierunku. Dzisiejszy mecz to potwierdził. Nie podłamaliśmy się mimo straconych bramek, a w końcówce przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę – mówi Robert Żbikowski, trener strumienian.

Kiedy pada pierwsza bramka, po 40 sekundach gry, to znak, że mecz będzie bardzo ciekawy. Goście objęli szybko prowadzenie po bramce Daniela Mencnera, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Kacpra Brachaczka. Odpowiedź Wisły była jednak błyskawiczna. Złe wybicie golkipera LKS-u, po czym do klarownej sytuacji doszedł Bartosz Wojtków, a ten zimną krwią ulokował piłkę w siatce. Na przerwę to gospodarze schodzili w lepszych nastrojach. W 42. minucie "futbolówkę" zagraną z prawej strony przez Artura Miłego niefortunnie do własnej siatki wpakował Dan.Mencner. 

Popełnialiśmy tragiczne błędy w defensywie – przyznaje szkoleniowiec drużyny z Pruchnej, Tomasz Wróbel. Druga połowa rozpoczęła się jednak dla przyjezdnych równie dobrze, co pierwsza. Dośrodkowanie Kamila Gabrysia głową zamknął Juan Pablo Alvares Munera. Ponownie jednak LKS-owi nie przyszło długo nacieszyć się z trafienia. W 62. minucie Artur Pryczek spuentował indywidualną akcję golem. 

Ekipa z Pruchnej po raz kolejny podniosła się po "ciosie" Wisły. W 70. minucie gola na 3:3, w dość kontrowersyjnych okolicznościach, zdobył Marcin Wysiński. Większą konsekwencją w końcówce meczu wykazali się jednak strumienianie. W 82. minucie Wojtków wykorzystał prostopadłe podanie z prawej strony, a w 90. minucie wynik spotkania ustalił Miły.