Istotne, dla układu dolnych rejonów tabeli spotkanie z Zagłębiem Lubin nie układało się po myśli trenera Leszka Ojrzyńskiego. „Górale” próbowali odwrócić losy meczu, ale ta sztuka im się nie udała. SONY DSC Trener Leszek Ojrzyński zdecydował się na zmiany w wyjściowej jedenastce. Jednej dokonać musiał, bowiem Błażej Telichowski pauzował za nadmiar żółtych kartek. W wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla Aleksandra Jagiełły i Krzysztofa Chrapka, zabrakło dla Adama Deji. Podbeskidzie przed przerwą było częściej przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. – Drużyna gospodarzy była lepsza i zasłużenie wygrała. Słabo zagraliśmy zwłaszcza w pierwszej połowie, która była w naszym wykonaniu bardzo anemiczna – krótko odniósł się do wydarzeń z pierwszej odsłony szkoleniowiec bielskiego zespołu.

W przerwie opiekun "Górali" zdecydował się na zmianę i niejako powrót do ustawienia z pojedynków z Górnikiem i Legią. Chrapka zastąpił Deja. – W szatni mówiliśmy sobie, że musimy walczyć i zagrać bardziej ofensywnie. Wyszliśmy na boisko i straciliśmy drugiego gola. Widać było u moich zawodników złość. Mieliśmy swoje sytuacje, ale czegoś brakowało. Nawet po zdobyciu bramki kontaktowej, nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna. Po strzeleniu trzeciego gola drużyna gospodarzy grała na luzie. Złapaliśmy kontakt z rywalem po trafieniu na 3:2, ale było zbyt późno na odrobienie strat. Pozostały jeszcze dwie kolejki do rozegrania. Już myślimy o niedzielnym meczu – ocenił Ojrzyński.