– Ogólnie nie był to tak jednostronny mecz, jak wynik na to wskazuje. Rywal się postawił i zwłaszcza w pierwszej połowie dotrzymywał tempa gry. To zaskoczyło mnie o tyle, że bardziej oczekiwałem takiego „wakacyjnego” spotkania – klaruje Krzysztof Bąk, trener zespołu z Wilkowic.

Goście jednak w pełni wywiązali się w nim z roli drużyny wyżej notowanej w tabeli i lepszej w aspekcie czysto piłkarskim. Prowadzenie uzyskali za sprawą Mateusza Fiedora, który wyrósł zresztą ponownie na bohatera w szeregach GLKS SferaNet. Otwarcie wyniku to następstwo udanego pressingu Łukasza Szędzielarza, z którego napastnik perfekcyjnie skorzystał. Istotne dla losów potyczki było podwyższenie prowadzenia wicelidera „okręgówki”, co Fiedor uczynił 120. sekund po powrocie obu ekip na murawę. Ostatecznie mecz zakończył z hat-trickiem, gola dołożył bowiem Jakub Caputa. A pokonanie ZET-ki 4:0 przy wszystkich okolicznościach – również ambitnego podejścia gospodarzy i składu GLKS SferaNet dalekiego od optymalnego – budzi niewątpliwą satysfakcję.