– To był mój pożegnalny mecz – przyznaje Łukasz Agata, o którego odejściu z Kończyc Małych żywo spekulowało się jeszcze w trakcie wiosennej kampanii ligowej. Ostateczna decyzja nie miała w tym przypadku związku z końcowym rozstrzygnięciem, a przypomnieć należy, że przed poprzednimi rundami rozgrywkowymi rozstanie z inicjatywy samego szkoleniowca też było „na tapecie”.

Efekt finalny minionego właśnie sezonu jest taki, że Agata zostawia LKS Kończyce Małe jako a-klasowego mistrza. – Na koniec wydarzył się naprawdę fajny akcent i nawet biorąc pod uwagę, że to tylko poziom A-klasy, lepsze zakończenie nie sposób sobie wyobrazić. Przypieczętowaliśmy mistrzostwo na wyjeździe, w meczu derbowym, grając pod dużą presją. Każdemu trenerowi czegoś podobnego życzę – mówi Łukasz Agata i dodaje, że wiosenna część rywalizacji, do której lider na półmetku przystąpił w roli „bitego” faworyta, była dla jego zespołu niełatwa. – Borykaliśmy się z kadrowymi problemami i trochę punktów potraciliśmy. Ale wyszliśmy z tego razem, pokazując, że jesteśmy drużyną. Moim zdaniem ten tytuł jest w pełni zasłużony. Cieszę się, że mogłem do niego dołożyć jakąś swoją cegiełkę – tłumaczy nasz rozmówca.

Wraz z odejściem Agaty w Kończycach Małych dobiega końca pewien długi rozdział. – Z klubem byłem związany 16 lat – czy to jako zawodnik, trener młodzieży, a przez ostatnie 5 lat drużyny seniorów. Kończanem będę się czuł zawsze i ma ten klub u mnie szczególne miejsce – podsumowuje były już trener a-klasowego „majstra”.