Najlepsza drużyna ligi okręgowej jesienią nie zaimponowała w generalnych testach przed zmaganiami rewanżowymi. Czy jest to powód do zmartwień?

Szwarc landek Odpowiedzieć wypada twierdząco, gdy pod uwagę weźmiemy dwa aspekty. Jeden to nieskuteczność pod bramką rywali, wszak okazji na strzelanie goli zespołowi z Landeka nie brakuje. Drugi wiąże się ze stałymi fragmentami gry. Wyłącznie w ten sposób w ostatnich meczach Spójnia traci gole. – Mały niepokój na pewno jest w naszych szeregach. O ile z organizacji gry, posiadania piłki i wypracowywania sobie bramkowych szans mogę być zadowolony, to już stałe fragmenty i finalizacja akcji pozostawiają sporo do życzenia – zauważa Jarosław Zadylak, szkoleniowiec najlepszej jesienią drużyny w bielskiej „okręgówce”.

Czy w okresie tygodnia, który pozostał do ligowej premiery uda się niedostatki wyeliminować? – Problem tracenia bramek po rzutach rożnych i wolnych mieliśmy już w IV lidze. Wydawało się jesienią i podczas pierwszych meczów sparingowych, że to za nami. W pucharowym spotkaniu z Czańcem te dawne grzechy do nas wróciły. Jestem przekonany natomiast, że będziemy strzelać gole. To kwestia czasu, bo mamy przecież bardzo dużą siłę ofensywną – dodaje trener Spójni.

W sobotę ekipa z Landeka tylko raz cieszyła się ze zdobyczy, wykorzystując... rzut rożny. Z dośrodkowania Damiana Stawickiego skorzystał główkujący Szymon Łacek. Rywale mieli wówczas dwa trafienia w zanadrzu. Pierwsze – z 30. minuty po strzale z „wapna”, po uprzednim faulu Grzegorza Gomółki, drugie – uderzeniem z okolic 20 metra z rzutu wolnego, gdy upływała godzina test-meczu.

Urania Ruda Śląska – Spójnia Landek 2:1 (1:0) Gol dla Spójni: Łacek

Spójnia: Jacak (Huczała) – Lech, J.Kubica, Genc, Łacek, Kałka, Gomółka, Szczepanik, Stawicki, Adamczyk, Frąckowiak oraz Sz.Kubica, Siedlok, Szwarc, Marek Trener: Zadylak