W dobrych humorach kończymy sparingowy serial. Wierzę, że nasza praca przełoży się na dobre rezultaty w rundzie wiosennej – mówi na wstępie trener drużyny z Landeka, Bartosz Woźniak. Sparing pomiędzy Spójnią a Beskidem nie należał do wybitnie ciekawych. Oba zespoły mądrze wywiązywały się ze swych założeń taktycznych, przez co sytuacji strzeleckich było jak na lekarstwo. – Były to takie piłkarskie szachy. Spotkanie z gatunku, kto strzeli wygrywa – dodaje szkoleniowiec landeczan. 

W premierowej odsłonie defensywę Beskidu postraszyli Szymon Kubica oraz Marcin Sobczak, lecz nieskutecznie. Spójnia długo czekała na zdobycz bramkową, ale się doczekała. W 88. minucie wycofaną piłkę od Wojciecha Małyjurka w siatce ulokował Kamil Jaroś, który świetnym strzałem z "16" nie dał szans golkiperowi rywali.