Gdy drużyny boisko opuściły sporo mówiło się o postawie bramkarza Błyskawicy Tomasza Huzarewicza. To on w dużym stopniu zadbał o wyjazdowy sukces drogomyślan. Dlaczego? Już w 2. minucie wybronił „setkę” Wojciecha Miodońskiego. Po przerwie odbił z kolei zmierzające w samo okienko bramki gości strzały Kamila Jakubca i Michała Pilcha. GLKS mógł wówczas – między 70. a 72. minutą – doprowadzić do wyrównania...

W ślad za fantastyczną postawą golkipera poszła skuteczność w ofensywie podopiecznych Krystiana Papatanasiu. W 33. minucie w polu karnym potknął się Jakub Krawczyk, czyhał na to Łukasz Halama, kierujący futbolówkę do „prostokąta”. O dobicie walecznego outsidera postarał się w 90. minucie niezawodny Krzysztof Koczur, wykorzystujący strzelecki zmysł po asyście rezerwowego Damiana Żyły. Co ciekawe, podstawowy snajper Błyskawicy gole strzelił jeszcze 2, oba nie zostały przez sędziego uznane.

Wygrał zatem w Wilkowicach faworyt, ale solidnie namęczył się, by z roli swej nie wypaść. – Uczulałem zespół przed meczem, że będzie to ciężka przeprawa i się nie myliłem. Dopisało nam dziś szczęście – skwitował szkoleniowiec ekipy z Drogomyśla.