Widoczne to było już od pierwszych minut. Wilkowiczanie za sprawą Michała Sewery, który skorzystał na "drzemce" środkowych obrońców Orła i zamienił krzyżowe podanie na gola. – Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była nauczką, iż nie można nikogo lekceważyć. Dostaliśmy zimny prysznic, nie stworzyliśmy sobie żadnej dobrej okazji do strzelenia gola. GLKS był groźniejszą drużyną i za to należą im się słowa uznania – ocenił trener drużyny z Łękawicy, Seweryn Kosiec.

Orzeł wyszedł całkiem odmieniony na kolejne trzy kwadranse. W 47. minucie Robert Mrózek otrzymał podanie od Adriana Lejawy i doprowadził do wyrównania. Chwilę później zespół z Łękawicy wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do końca spotkania. Tomasz Biółka sfinalizował indywidualną akcję w sposób najlepszy z możliwych - trafiając do siatki po nieporozumieniu Juraja Dancika z Piotrem Walasem. Fragment pomiędzy 70. a 80. minutą należał do jednego zawodnika, a mianowicie A. Lejawy, który w tym czasie dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. W końcówce spotkania Kamil Jakubiec popisał się ładnym strzałem z dystansu, lecz to było za mało, aby GLKS mógł coś wskórać w tym meczu.