Nic nie zapowiadało na to, że drużyna z Wisły będzie miała pod górkę w starciu z beniaminkiem. W pierwszych 20. minutach to wicemistrz z poprzedniego sezonu narzucał własną filozofię gry, stwarzając sobie kilka dogodnych sytuacji. Górą jednak zawsze był bramkarz Orła Maciej Wnętrzak, który kilkukrotnie popisał się kunsztem bramkarskim. Z biegiem czasu mecz się zaczął wyrównywać. Zespół beniaminka coraz pewniej czuł się na boisku. Nie przełożyło się to jednak na zdobycz bramkową i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

Niespełna kwadrans po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania wpadła bramka otwierająca wynik spotkania, a zdobyli ją... gospodarze. Michał Duda wykorzystał błąd obrony drużyny z Wisły i wpakował piłkę do siatki. Na reakcję gości nie trzeba było długo czekać i to ze zdwojoną siłą. Bartłomiej Rucki wpierw doprowadził do remisu, a dwie minuty później wyprowadził wiślan na prowadzenie. Obie bramki padły po dograniu z bocznej części boiska. W końcowych minutach meczu goście postanowili dobić rywala, który niewątpliwie "upuścił im krwi" w tym spotkaniu. Po zamieszaniu w polu karnym piłkę na 10. metrze otrzymał Jakub Chmiel i pięknym strzałem pokonał golkipera Orła.

- Kolejny raz nasza gra w pewnych momentach nie przypominała gry z tamtego sezonu. Nie był to łatwy mecz, ale najważniejszy jest wynik. Trzy punkty zasłużenie jadą do Wisły - klaruje szkoleniowiec zwycięskiego zespołu Tomasz Wuwer.