SportoweBeskidy.pl: Trener Kocian wspomniał niedawno w mediach o niemożliwości porozumienia z dyrektorem sportowym. Wasze wizje odnośnie kształtu drużyny rzeczywiście aż tak się różniły?
Andrzej Rybarski:
Takie stwierdzenie jest dla mnie nowością, ponieważ nigdy pan Kocian nie wskazywał na niemożliwość naszego porozumienia. Mam wrażenie, że jest to z góry obrana strategia obrony, polegająca na próbie przerzucania odpowiedzialności za wyniki drużyny, które spowodowane zostały nielojalnym zachowaniem samego zainteresowanego. Fakt jest taki, że zespół został bez sterów trzy dni przed rozgrywkami, a nic wcześniej nie sugerowało, że taka sytuacja może nastąpić, co pozwoliłoby doraźnie znaleźć rozwiązanie w tak newralgicznym momencie dla drużyny.
Jeżeli chodzi o naszą współpracę, to ja nie widziałem większych problemów. Prowadziliśmy rozmowy, jak mi się wydawało, kierując się przede wszystkim interesem klubu. Jeżeli pan Kocian kierował się innymi celami, to nie może być tu mowy o braku porozumienia, ale naruszeniu podstawowej zasady, jaką jest interes samej drużyny. Nieprawdą jest, że rekomendowani przez Kociana piłkarze nie zasilali drużyny. Należy jednak podkreślić, że rekomendacja trenera nie może uzasadniać zatrudnienia kontuzjowanego zawodnika, promowanego przez trenera, co dla samego zainteresowanego mogło stanowić problem. Nie mogłem się zgodzić na takie propozycje. Moje decyzje motywowane są interesem klubu i to jest dla mnie najważniejsze. Co nie stało na przeszkodzie w zrealizowaniu większości spraw, o które zabiegał pan Kocian według jego wizji.

    
SportoweBeskidy.pl: Byliście jako klub zadowoleni z pracy i wyników osiąganych z drużyną przez trenera Kociana? Nie brakuje w środowisku głosów, że chcieliście do klubu możliwie szybko wprowadzić bardziej „pasującego” trenera.
A.R.:
Przyszedłem do klubu na początku lipca. Niestety nie dane mi było oceniać pracy trenera z perspektywy wyników sportowych czy jakości gry z wiadomych powodów.
Co zdążyłem zaobserwować to fakt, że w okresie przygotowawczym przed sezonem pan Kocian ciągle powtarzał, że jeden czy drugi zawodnik nie ma jakości piłkarskiej. Nawet niektórzy aktualni zawodnicy usłyszeli od niego to bezpośrednio. Nie stawiał na nich ponieważ uważał, że są za słabi. Po zmianie trenera ci zawodnicy są podstawowymi graczami i dobrze sobie radzą na zapleczu Ekstraklasy. Sytuacja, w której część zawodników w oczach pana Kociana nie miała miejsca w składzie wymuszała na mnie i klubie zatrudnianie nowych zawodników i pozbywanie się tych aktualnych. To oczywiście wiąże się z kosztami. My nie chcemy robić co okienko transferowe rewolucji i wymieniać 12-15 zawodników, tylko chcemy ją wzmacniać w sposób racjonalny.


SportoweBeskidy.pl: A o problemach zdrowotnych trenera Kociana wiedzieliście?
A.R.:
Niestety nie mieliśmy żadnej wiedzy z tego zakresu. Pan Kocian nie przedstawił takich informacji ani mnie, ani prezesowi. Pierwszą informacją o problemach zdrowotnych było przedstawienie L4 trzy dni przed rozpoczęciem rozgrywek.
    
SportoweBeskidy.pl: Adam Nocoń spełnia wasze oczekiwania? Młodych zawodników jakoś w drużynie nie widać, styl gry drużyny pozostawia sporo do życzenia...
A.R.:
Na pewno w tym momencie trzeba nadrobić stracony czas. Nie jest to łatwe, ponieważ jesteśmy w środku sezonu i co weekend musimy grać mecz ligowy. Są pewne zaległości, nad którymi niestety można pracować tylko w okresie przygotowawczym. Myślimy też o pewnych ruchach transferowych, które wzmocnią drużynę. Jednak jak powiedziałem wcześniej nie pójdziemy w kierunku rewolucji, a ewolucji.
Co się tyczy młodych zawodników, to staramy się przygotować ich optymalnie do gry na poziomie I ligi. Na każdym treningu pierwszej drużyny znajduje się 4-6 zawodników młodych z naszej Akademii. Praktycznie codziennie mają możliwość uczenia się seniorskich nawyków na treningach.
Jak to pokazują inni, m.in. Lech Poznań młodzi muszą wejść w poziom seniorski poprzez grę na niższym szczeblu rozgrywkowym. I tak druga drużyna Lecha bierze udział w rozgrywkach III ligi. Nasi młodzi zawodnicy, którzy skończyli wiek juniora mają możliwość ogrywania się w IV lidze. Założenia przed rozpoczęciem rozgrywek były takie, aby wywalczyć awans do III ligi. Niestety na tę chwilę młodzież nie radzi sobie najlepiej na tym poziomie. Tu nie chodzi o brak przygotowania technicznego czy motorycznego, a o brak doświadczenia w grze z seniorami. I właśnie to jest kluczowe do osiągnięcia dojrzałości piłkarskiej.
Osobiście wierzę, że niedługo któryś z naszych wychowanków stanie się podstawowym zawodnikiem pierwszego zespołu. Obserwuję ich na treningach i w meczach i sądzę, że są blisko osiągnięcia dojrzałości piłkarskiej.